Zło i głupota w słowach Andrzeja Dudy

W sobotę na wiecu Andrzej Duda – odnosząc się do wypowiedzi Jacka Żalka, który stwierdził: „LGBT to nie ludzie, tylko ideologia” – pokrzykiwał: „Próbuje się nam, proszę państwa, wmówić, że to ludzie. A to jest po prostu ideologia”.

Prezydent powiedział także: „Przez cały okres komunizmu w szkołach dzieciom wciskano komunistyczną ideologię. To był bolszewizm. Dzisiaj też próbuje nam się i naszym dzieciom wciskać ideologię, tylko inną, zupełnie nową. To jest taki neobolszewizm. Jeżeli w szkole przemyca się ideologię, żeby zmienić punkt widzenia dzieci i ustawić ich patrzenie na świat, choćby poprzez ich seksualizację w dziecięcym wieku, to jest sprzeczne z najgłębszą logiką dojrzewania człowieka w sposób spokojny, zrównoważony”.

Duda mówił także o rodzinie, której trzeba bronić przed „ideologią LGBT”, a wcześniej podpisał tzw. Kartę Rodziny, w której jest m.in. zapis o „zakazie propagowania ideologii LGBT w instytucjach publicznych”.

Joachim Brudziński, europoseł, były minister spraw wewnętrznych i administracji w rządzie Mateusza Morawieckiego, w tweecie, w którym zachwycał się ptasią rodziną, „mamą i tatą w naszej kapliczce”, którzy „realizują Boży plan”, stwierdził, że „Polska bez LGBT jest najpiękniejsza”. Przemysław Czarnek, poseł PiS i członek sztabu Andrzeja Dudy, apelował w TVP Info: „Brońmy nas przed ideologią LGBT i skończmy słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka czy jakiejś równości. Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym i skończmy wreszcie z tą dyskusją”.

Wcześniej w ten sam sposób przemawiał Jarosław Kaczyński i to on nadał ton pisowskiemu dyskursowi o osobach nieheteronormatywnych. Prezes twierdził m.in.: „Ruch LGBT i gender zagrażają naszej tożsamości, zagrażają naszemu narodowi, zagrażają polskiemu państwu”; LGBT, gender „zagrażają tożsamości, narodowi, jego trwaniu i polskiemu państwu”. Groził: „Ręce precz od naszych dzieci”, co odnosiło się do wprowadzenia Karty LGBT przez władze Warszawy itd. Kaczyński jednoznacznie zdefiniował rodzinę, stwierdzając, że jest nią „stały związek kobiety i mężczyzny, no i dzieci, no i tyle. Prosta sprawa”.

Rodziną – dla Kaczyńskiego – nie jest więc matka z dzieckiem/dziećmi (ponad 2 mln rodzin) ani ojciec z dzieckiem/dziećmi (ok. 300 tys. rodzin). Rodziną nie jest para bezdzietna, nawet jeśli jest małżeństwem, niezależnie od tego, czy osoby te nie chcą, czy nie mogą mieć dzieci. Rodziną nie jest para osób jednej płci. Joanna Mizielińska, Marta Abramowicz i Agata Stasińska w książce „Rodziny z wyboru w Polsce” podają, że w Polsce mieszka ok. 2 mln osób nieheteroseksualnych (lesbijek, gejów, osób biseksualnych i transpłciowych). Dodają: „Szacuje się, że około połowa z nich żyje w związkach intymnych. Wiele spośród nich wychowuje też dzieci”.

Z ust prezydenta Dudy te 2 mln osób usłyszały, że są ideologią, a nie ludźmi.

Ani poseł Żalek (który słynie z głupich wypowiedzi oraz tego, że jak „przeprasza” – np. matki osób niepełnosprawnych, które poniżał w czasie ich protestu w Sejmie w 2018 r.* – to tak naprawdę znowu obraża), ani europoseł Brudziński, ani poseł Czarnek, ani prezydent nie uczestniczą w kampanii nienawiści przez przypadek. Ich wypowiedzi nie są wyrwane z kontekstu, o czym w niedzielę starał się przekonywać prezydent, panicznie reagując na komentarze w zagranicznej prasie. Formułowany przez nich komunikat jest jednoznaczny i czytelny, a na podstawie wyników badań można uznać, że takie opinie są podzielane przez część polskiego społeczeństwa.

CBOS bada postrzeganie związków osób homoseksualnych od wielu lat. Co się zmieniło między 2001 r. a 2019?**

Po pierwsze, znacząco zmalała grup osób, które zgadzają się ze stwierdzeniem: „homoseksualizm nie jest rzeczą normalną i nie wolno go tolerować”. Na początku XXI w. było ich 41 proc., w 2019 – 24 proc. Po blisko 20 latach staliśmy się bardziej tolerancyjnym społeczeństwem? Niby tak, ale powtórzmy, niemal jedna czwarta respondentów i respondentek (sondaż realizowany na próbie reprezentatywnej dla dorosłych Polaków i Polek) jest przekonanych, że homoseksualizmu nie wolno tolerować.

Po drugie, wzrosła grupa osób, które podpisują się pod stwierdzeniem: „homoseksualizm jest wprawdzie odstępstwem od normy, lecz należy go tolerować”. W 2001 r. uważało tak 47 proc. ankietowanych, 18 lat później – 54 proc. (Warto dodać, że w 2010 r. 63 proc wybrało tę odpowiedź, w 2013 – 57 proc. Widać więc, że grupa zwolenników tego poglądu w ostatnich latach maleje). Spójrzmy na to stwierdzenie raz jeszcze: jest w nim jasny komunikat „homoseksualizm jest odstępstwem od normy”. Trudno to uznać za akceptację, nawet jeśli druga część tego zdania brzmi: „homoseksualizm należy tolerować”.

W 2019 r. 14 proc. badanych uznawało, że „homoseksualizm jest rzeczą normalną” (w 2001 – 5 proc.).

Respondentów i respondentki poproszono także o zaznaczenie swojego stosunku do gejów i lesbijek na skali od 1 (duża niechęć) do 7 (pełna akceptacja). Dużą niechęć wskazało 22 proc. ankietowanych, pełną akceptację – 9 proc. Zsumowane odpowiedzi od 1 do 3 dały 40 proc. (zbiorcza kategoria: niechęć), zsumowane odpowiedzi od 5 do 7 – 18 proc. (zbiorcza kategoria: akceptacja). 34 proc. wybrało środkowy punkt na skali, co można interpretować jako obojętność lub brak wyraźnych poglądów.

Wyniki tego samego badania pokazują, że 30 proc. ankietowanych jest skłonnych przyznać związkom osób nieheteronormatywnych prawo do zawarcia małżeństwa (co ciekawe, nie ma tu znaczących różnic w porównaniu z 2001 r.), 28 proc. akceptuje, że osoby homoseksualne „publicznie pokazują swój sposób życia” (w 2001 – 16 proc.), a jedynie co dziesiąty badany nie widzi nic złego w prawie do adoptowania dzieci przez pary nieheteronormatywne (tu także nie ma istotnej zmiany w czasie).

Wyższy poziom akceptacji pokazuje sondaż IPSOS dla OKO.press (także z 2019 r.). W tym badaniu 40 proc. badanych akceptowało zwieranie związków małżeńskich przez pary osób tej samej płci (60 proc. popierało zawarcie tzw. związku partnerskiego); 24 proc. ankietowanych akceptowało adopcję dziecka przez parę kobiet, 20 proc. przez parę mężczyzn. Najbardziej pozytywnie nastawione były młode kobiety (18-39 lat) – w tej grupie 75 proc. popierało związki partnerskie, 63 proc. – równość małżeńską, a 40 proc. adopcję. OKO.press podkreśla, że – porównując dane dla kolejnych lat – poziom akceptacji rośnie.

Jednak w innym sondażu IPSOS, także dla OKO.press i także zrealizowanym w 2019 r., 41 proc. respondentów zgodziło się ze stwierdzeniem, że geje i lesbijki „eksponują swoją orientację seksualną, obnoszą się z nią”; 36 proc. twierdziło, że osoby nieheteroseksualne „obrażają uczucia religijne Polaków”; 27 proc. – że „są zagrożeniem dla rodziny”, a 20 proc. podpisało się pod stwierdzeniem, że geje i lesbijki „chcieliby adoptować i krzywdzić dzieci”. Niemal 40 proc. nie zgadzało się z żadnym z tych stwierdzeń.

W 2020 r. w rankingu przygotowanym przez organizację ILGE Europe, który mierzy poziom równouprawnienia osób LGBT+ w krajach europejskich, Polska została sklasyfikowana na ostatnim miejscu wśród krajów Unii Europejskiej. Ranking jest tworzony ze względu na to, na ile równościowe są przepisy obowiązujące w danym kraju. Brane są pod uwagę legislacje dotyczące równości i zakazu dyskryminacji; funkcjonowania rodzin (chodzi np. o możliwość zwierania związków partnerskich oraz małżeństw przez pary jednopłciowe oraz prawo do adopcji); przestępstw z nienawiści oraz mowy nienawiści; wolności obywatelskich; uzgadniania płci i integralności cielesnej oraz prawo do azylu.

Podsumowując przedstawione wyżej wyniki badań, można stwierdzić, że duża część polskiego społeczeństwa przyznaje, że nie akceptuje osób LGBT+, i odmawia im prawa do bycia widocznym w przestrzeni publicznej, do zawierania związków (partnerskich i małżeńskich), a już szczególnie do adopcji dzieci. Politycy mówiący o „ideologie LGBT” doskonale to wiedzą.

Można mieć jedynie nadzieję (choć będzie to naiwne), że mowa nienawiści i odhumanizowanie osób nieheteronormatywnych przynajmniej dla części społeczeństwa – nawet dla tych, którzy nie akceptują faktu, że nie wszyscy są hetero – okażą się zbyt radykalne, zbyt agresywne i tym samym niedopuszczalne.

Może dla części osób – nawet dla tych, którzy twierdzą, że „homoseksualizm jest wprawdzie odstępstwem od normy, lecz należy go tolerować” – zło i głupota w słowach prezydenta będą nie do zaakceptowania? Może chociaż dla niektórych wykluczanie osób, które w jakiś sposób są inne od większości, to przekroczenie granicy, której nie powinno się przekraczać?

Może pisowski radykalny dyskurs o LGBT, polaryzując opinie społeczne na ten temat, jednocześnie spowoduje, że część osób – których poglądy były niesprecyzowane lub nawet lekko niechętne – uzna, że narracja obecnej władzy jest nie do przyjęcia?

Naiwne oczekiwania?

* Żalek powiedział wtedy: „I to jest przerażające, jeżeli na oczach opinii całej Polski można traktować dzieci jako zakładnika do realizacji swoich interesów, partykularnych interesów…” – i podkreślił, że protestujący rodzice „jako żywe tarcze traktują swoje dzieci”. Określenie „żywe tarcze” jednoznacznie kojarzy się z barbarzyństwem i sytuacją konfliktu, najczęściej zbrojnego.

** Najstarszy dostępny na stronie CBOS raport dotyczący postrzegania osób homoseksualnych jest z 1994 r. Nie da się jednak bezpośrednio porównywać uzyskanych wtedy wyników z kolejnymi badaniami ze względu na inaczej formułowane pytania. Z tego powodu przyjmuję, że najstarsze dostępne badanie to raport z 2001 r., a najbardziej aktualne są dane z 2019.

fot. Krzysztof Radzki/East News