Zdecydowany obrońca, surowy ojciec oraz dobry gospodarz ze specjalnością „finansista”

Od początku epidemii rząd dość dynamicznie zmienia role, które przyjmuje w relacjach ze społeczeństwem. Na początku kreował się na „zdecydowanego obrońcę”. Następnie stał się „surowym ojcem”. Obecnie jest na etapie „dobrego gospodarza ze specjalnością finansista”.

Zdecydowany obrońca

11 marca – czyli stosunkowo wcześnie, biorąc pod uwagę rozwój epidemii w Polsce mierzony za pomocą oficjalnych danych, raportujących liczbę zakażonych (wówczas 31 przypadków) i zmarłych (zero) – wydano rozporządzenie o „zawieszeniu prowadzenia działalności dydaktycznej, wychowawczej i opiekuńczej” przedszkoli i szkół. 13 marca ogłoszono stan zagrożenia epidemicznego i ograniczono działalność galerii handlowych oraz restauracji (mogą sprzedawać tylko na wynos) i zamknięto miejsca rozrywki. Potem zamknięto granice dla cudzoziemców a premier Mateusz Morawiecki oznajmił, że „zamykamy drzwi przed pandemią”.

Rząd działał i „walczył”, stawiając się w roli zdecydowanego obrońcy narodu, w roli tego, który nie boi się decyzji o istotnych społecznych konsekwencjach, działa szybko i skutecznie. TVP, chwaląc stanowcze działania ministra zdrowia, poinformowała, że Łukasz Szumowski od lat trenuje boks i teraz „może stoczyć najtrudniejszą walkę w swoim życiu”. Bokser, najtrudniejsza walka, obrona narodu – wszystko pasuje.

Działania władzy spotkały się ze społeczną aprobatą. Zgodnie z wynikami sondażu realizowanego przez CBOS 5-15 marca (czyli tuż przed i tuż po wprowadzeniu pierwszych ograniczeń) 55 proc. ankietowanych pozytywnie oceniło działania rządu (o 5 pkt proc. więcej niż w lutym), a zadowolonych z tego, że premierem jest Morawiecki, było 52 proc. (o 6 pkt proc. więcej niż w lutym), niezadowolonych – 34 proc. (o 2 pkt mniej niż w ubiegłym miesiącu).

W badaniu realizowanym między 20 a 23 marca przez Centrum Badań nad Uprzedzeniami i Political Cognition Lab PAN 63 proc. badanych pozytywnie oceniało działania rząd podejmowane w związku z epidemią*.

Wyniki badania finansowanego przez Uniwersytet SWPS realizowanego między 24 a 26 marca pokazały, że zdecydowana większość ankietowanych (82 proc.) deklarowała, że ściśle stosuje się „do zaleceń bezpieczeństwa epidemicznego przekazywanych przez władze naszego kraju”, a jedynie 14 proc. zgodziło się ze stwierdzeniem, że „środki bezpieczeństwa wprowadzone w związku z epidemią w kraju są zbyt restrykcyjne”.

82 proc. respondentów i respondentek twierdziło, że w związku z epidemią drastycznie ogranicza kontakty z ludźmi, a 84 proc. zgadzało się ze stwierdzeniem, że „osoba poddana obowiązkowej kwarantannie, która z własnej woli opuszcza miejsce jej odbywania powinna być dotkliwie ukarana finansowo”**.

Autorzy badania – Konrad Maj i Krystyna Skarżyńska – podkreślali, że „starsi respondenci częściej niż młodsi deklarują, że przestrzegają zaleceń i ograniczeń (najmniej akceptacji dla ograniczeń jest w grupie najmłodszych respondentów, najwięcej – wśród osób ponad 55-letnich)”. Zauważyli także – co może mniej oczywiste – że „mieszkańcy dużych miast przestrzegają zaleceń i ograniczeń częściej niż mieszkańcy wsi, lepiej wykształceni częściej od tych mniej wykształconych, osoby lepiej sytuowane od osób o bardzo niskich dochodach”.

Co ciekawe, poglądy polityczne nie miały dużego wpływu na poziom akceptacji działań władzy. Wyjątkiem byli zwolennicy Konfederacji. Jednak ich poglądy mogły być przede wszystkim związane z młodym wiekiem, a w mniejszym z preferencjami dotyczącymi partii politycznej.

Otwarte pozostaje pytanie, czy cytowane wyniki świadczą o wysokim poziomie posłuszeństwa, czy raczej wynikają z racjonalnej strategii mającej na celu zabezpieczanie siebie i swojej rodziny?

Surowy ojciec

Wraz z wprowadzaniem kolejnych obostrzeń zdecydowany obrońca zmienił się w surowego ojca: straszącego, kontrolującego i karzącego. W rozporządzeniu z 31 marca wprowadzono m.in. całkowity zakaz „korzystania z pełniących funkcje publiczne i pokrytych roślinnością terenów zieleni, w szczególności: parków, zieleńców, promenad, bulwarów, ogrodów botanicznych, zoologicznych, jordanowskich i zabytkowych, a także plaż”. Zaordynowano zakaz korzystania z rowerów miejskich. Od tego dnia osoby niepełnoletnie nie mogły wychodzić z domu bez opieki dorosłego. Wprowadzono „obowiązek utrzymania co najmniej 2-metrowej odległości między pieszymi. Dotyczy to także rodzin i bliskich”, czyli mieszkających razem małżeństw, par, rodzeństw, rodziców z dziećmi (powyżej 13. roku życia) itd. Pakiet zakazów uzupełniono o wyjątkowo kuriozalny zakaz wstępu do lasów. Premier informował także o wprowadzaniu „mechanizmu śledzenia tego, czy dany człowiek przebywa rzeczywiście w domu pod adresem, który zadeklarował”.

W parkach pojawiły się patrole policyjne, zadaniem których było kontrolowanie, czy aby nikt „nie korzysta z zieleni”. Część patrolujących ograniczała się do pouczania, część straszyła i wystawiała mandaty lub kierowała wniosek do sądu np. za „rekreacyjną” jazdę na rowerze lub bieganie w „terenie zielonym”.

TVP Info raportowała 13 kwietnia, że policjanci wystawili ponad 12 tys. mandatów i że skierowano prawie 3 tys. wniosków o ukaranie. Podkomisarz z Komendy Głównej Policji na antenie stacji podkreślił, że „nie będzie żadnej taryfy ulgowej dla osób, które nie będą przestrzegały obostrzeń”.

Policjanci mogli nakładać mandaty w wysokości do 500 zł (a w przypadku tzw. zbiegu wykroczeń – do 1000 zł). Natomiast dodatkowe uprawnienia dostały Inspekcje Sanitarne, które za spacer, nieprzestrzeganie dwumetrowego dystansu w przestrzeni publicznej czy wyprowadzanie psa przez 17-latka mogą nałożyć karę od 10 tys. do 30 tys. zł.

Premier jako „surowy ojciec” przekonywał: „Zbudowaliśmy kordon sanitarny na granicach, ale to za mało, by wyłapywać osoby [podkreślenie – M.S.], które są zakażone. Za dużo jest cały czas kontaktów między ludźmi, za dużo spacerów, za dużo osób przebywa w miejscach rekreacji. Wiemy, że stamtąd pochodzą nowe zakażenia. Dlatego musimy dalej ograniczać dystans społeczny”.

Zgodnie z oficjalnymi statystykami 31 marca, gdy ogłoszono wyżej wymienione obostrzenia, zarejestrowano w Polsce 2311 przypadków zachorowań i 33 zgony. 20 kwietnia, gdy zakazy przestały obowiązywać, mieliśmy 9593 zakażonych i 380 zgonów.

Premier po „odmrożeniu” lasów i parków oświadczył, że „przechodzimy do kontrofensywy”.

Dobry gospodarz ze specjalnością finansista

24 kwietnia rząd informował, że zagrożenie epidemiczne jest zbyt duże, by otwierać placówki edukacyjne. Niespodziewanie pięć dni później na konferencji prasowej ogłosił, że od 6 maja żłobki i przedszkola mogą działać. Nieważne, że na tej samej konferencji minister zdrowia kilka razy stwierdził, że to nie czas na spotkania w gronie rodzinnym i dalej powinniśmy zachowywać dystans społeczny.

Dystans dystansem, jednak umożliwienie powrotu do pracy rodzicom małych dzieci okazało się istotniejsze. Dlaczego? Odpowiedź można znaleźć  w pierwszym zdaniu komunikatu umieszczonego na rządowej stronie: „Dzieci pracujących rodziców będą mogły wrócić do żłobków lub przedszkoli”. Minister zdrowia na konferencji prasowej apelował: „Jeśli nie musicie wysyłać dzieci do przedszkoli, dajcie szansę tym, którzy muszą”.

Na stronie MRPiPS zamieszczono listę wytycznych dotyczących organizacji pracy placówek, w których przebywają dzieci do lat trzech. Zaleca się m.in.: „po każdym użyciu zabawek lub innych sprzętów przez dziecko należy je umyć i zdezynfekować (chyba że jest tyle zabawek, że każde dziecko bawi się inną)”; u dzieci mających od pół roku (tyle mają maluchy przyjmowane do żłobków) do trzech lat należy wytwarzać „odpowiedzialność za swoje zachowanie”. Nie ma słowa o testach dla personelu. No i zapomniano o mitycznym „dobru dziecka”, tym razem chodzi bowiem o rodziców, ich powrót do pracy oraz niepobieranie zasiłku opiekuńczego.

Wcześniej niż żłobki i przedszkola mają zostać otwarte galerie handlowe. Mogą zacząć działać od 4 maja, co ogłoszono 29 kwietnia. Na przygotowanie sklepów zaplanowano więc dwa dni robocze. Według zapowiedzi rządu w tym czasie zarządzający galeriami mają m.in. zorganizować sposób liczenia klientów w sklepie (nie może być ich więcej na osoba na 15 m kw. „powierzchni sprzedażowej”). Z pewnością nie pomaga także to, że na stronie „Dziennika Ustaw” rozporządzenie określające m.in. zasady funkcjonowania obiektów handlowych lub usługowych mających ponad 2000 m kw. zostało opublikowane wieczorem 2 maja.

Posłuszni uczniowie, niesamodzielne dzieci, siła robocza oraz konsumenci

W relacji z władzą, która pozycjonuje siebie jako zdecydowanego opiekuna, Polki i Polacy obsadzani są w roli posłusznych uczniów; w relacji z surowym ojcem jesteśmy jak niesamodzielne i niesforne dzieci, które „dorosły” straszy, kontroluje i karze; w relacji z dobrym gospodarzem ze specjalnością „finansista” mieszkańcy naszego kraju to siła robocza (która, wysyłając dzieci do żłobków i przedszkoli, ma wrócić do pracy i przestać pobierać zasiłek) oraz konsumenci (którzy powinni być gotowi na wydawanie pieniędzy w galeriach handlowych).

W żadnym z tych przypadków władza nie traktuje nas jak obywatelek i obywateli. Żadna z tych relacji nie jest oparta na zaufaniu między rządzącymi a rządzonymi. Natomiast każda z nich jest relacją hierarchiczną, w której rządzeni traktowani się przedmiotowo i nie mają nic do powiedzenia.

O ile rząd w roli zdecydowanego opiekuna wydawał się dość skuteczny, o tyle w roli surowego ojca oprócz bycia groźnym stał się śmieszny (dziwaczny zakaz wstępu do lasów, osobliwy wymóg zachowywania na ulicy dwu metrów dystansu przez osoby mieszkające razem). Natomiast rządzący stylizujący się na dobrego gospodarza wydają się przede wszystkim chaotyczni i nieudolni.

Ciekawe, jaka będzie kolejna rola, w której obsadzi się władza?

* W cytowanych badaniach Uniwersytetu SWPS ze stwierdzeniem „rząd dobrze sobie radzi w walce z epidemią koronawirusa” zgodziło się 40 proc. badanych.

** W badaniu Centrum Badań nad Uprzedzeniami i Political Cognition Lab PAN mierzono tzw. temperaturę uczuć w stosunku do osób oraz instytucji. Używano skali od -50 stopni (nastawienie bardzo negatywne) do +50 stopni (nastawienie bardzo pozytywne). Zdecydowanie najsilniejsze uczucia negatywne respondenci i respondentki mieli do „osób niestosujących się do zaleceń mających ograniczyć epidemię koronawirusa” (-33). Co ciekawe, na drugim miejscu znalazła się Konfederacja Episkopatu Polski (-11) oraz rząd (-7). Najbardziej pozytywne odczucia badani mieli do pracowników ochrony zdrowia (+36), „osób stosujących się do zaleceń mających ograniczyć epidemię koronawirusa” (+35) oraz osób starszych (+25).

PS Maj niezmiennie oznacza jubileusz – w tym roku blog PunktS „kończy” sześć lat! Serdeczne podziękowania dla tych, którzy czytają systematycznie, i tych, którzy sporadycznie odwiedzają tę stronę. Zdaję sobie sprawę, że w internecie jest bardzo dużo treści (a wiele z nich jest ciekawych) i tym bardziej mi miło, że mają Państwo czas i ochotę czytać, a niekiedy także komentować zamieszczane tu wpisy.

fot. OKO.press