Klaps niepozostawiający śladu

„Trzeba rozróżnić, czym jest klaps, a czym jest bicie”. Tak twierdzi… Rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak w wywiadzie dla „Gazety Prawnej”. Rzecznik dodał, że „klaps nie zostawia wielkiego śladu”, po czym podkreślił: „Absolutnie nie wolno bić dzieci. I to jest bezwzględne. Koniec pieśni”. Zapewnił, że nie uderzył swoich synów, natomiast „sam z estymą” wspomina, że dostał od ojca w tyłek i „przez dobrą chwilę” nie mógł siadać. (Rzecznik dodał, że ojciec ukarał go w ten sposób za polanie bratu nogi denaturatem i podpalenie).

Rzecznik praw dziecka rozróżnia niepozostawiające „wielkich śladów” klapsy od bicia, które – jak mówi – jest niedopuszczalne. Pawlak nie jest w tym podejściu odosobniony.

W sondażu przeprowadzonym w 2018 r. na zlecenie poprzedniego RPD 43 proc. badanych zgadzało się ze stwierdzeniem: „są takie sytuacje, kiedy trzeba dziecku dać klapsa”, 57 proc. było przeciwnego zdania (w tym 23 proc. zdecydowanie). Poziom społecznej akceptacji dla przemocy wobec dzieci był znacznie mniejszy, gdy zapytano o bicie – 24 proc. badanych twierdziło, że „lanie jeszcze nikomu specjalnie nie zaszkodziło”, 42 proc. było zdecydowanie przeciwnego zdania, a 34 proc. wybrało odpowiedź: „raczej się nie zgadzam”*.

Wyniki wskazują także na różnice w częstości stosowania „lania” i klapsów: 90 proc. badanych stwierdziło, że „nigdy nie zdarzyło się, że ich dziecko dostało lanie”, ale „tylko” połowa respondentów zadeklarowała, że nigdy nie dała dziecku klapsa. (Jednak na pytanie, czy dziecko dostało klapsa w ostatnim roku, 74 proc. badanych odpowiedziało, że nie)**.

Oczywiście trzeba pamiętać, że dane nie opisują rzeczywistej skali zjawiska, czyli tego, jak często rodzice biją dzieci lub dają im klapsy. Pokazują jedynie, jak często badani są skłonni się do tego przyznać, odpowiadając na pytania ankietowe. Można zakładać, że w praktyce większa liczba rodziców stosuje przemoc wobec dzieci, niż mówi o tym podczas wypełniania ankiety. W Polsce od 2010 r. obowiązuje zakaz fizycznego karania dzieci, co oznacza, że ci, którzy przyznają się do bicia, a także do dawania klapsów przyznają się jednocześnie do łamania prawa. Czasami jednak nie mają tej świadomości, bo o zakazie nie wiedzą (20 proc. badanych w 2018 r. sądziło, że bicie dziecka nie jest niezgodne z polskim prawem).

Warto dodać, że 31 proc. badanych zgadzało się ze stwierdzeniem, że „sposób postępowania rodziców z dzieckiem, w tym posługiwanie się karami fizycznymi, jest wyłącznie ich prywatną sprawą”, 67 proc. respondentów było przeciwnego zdania (w tym: 24 proc. zdecydowanie)**.

Rozróżnianie klapsów od bicia widać także w wynikach realizowanych przeze mnie badań jakościowych (60 pogłębionych wywiadów z 24 parami rodziców oraz sześć z samotnymi rodzicami)***. Bicie oceniano krytycznie, a wymierzanie klapsów – znacznie pobłażliwiej. Część respondentów deklarowała, że „nie są za biciem, ale za klapsem jak najbardziej”; jeden z badanych stwierdził: „Żadne z moich dzieci, oprócz standardowych klapsów w dupcię, nie jest bite”.

Klaps często opisywano jako „wychowawczy”, jako „nic złego, jak dziecko coś przeskrobie”, jako „lekki”. Klaps oznaczał „symboliczny kontakt” – jak np. uderzenie w rękę, „taki straszak i potwierdzenie tego, że nadal jej nie wolno”; „pociągnięcie za rękę, coś bardziej w tym stylu”; „klepnięcie czy coś po tej pieluszce”. Respondenci podkreślali, że klaps nie jest „znęcaniem się, biciem, jakimś tam upośledzeniem dziecka”. Funkcją klapsa było „pokazanie, że się nie godzę z tym, że nie pozwalam ci, masz zabronione, tak się nie robi”. Jeden z respondentów opowiadał: „dziecko dostanie np. klapsa za to, że było niegrzeczne. To było niestety ostateczne rozwiązanie, żeby zrozumiało, i wtedy wie, że jest niedobre”.

Bicie dzieci badani opisywali jako: uderzanie „po głowie, plecach z całej siły”, „sprawianie bólu fizycznego”, „takie lanie dzieci paskiem albo innymi narzędziami”, „w stylu jakiegoś znęcania”, „jakieś znęcanie się, okrucieństwo”, „ciężkie, pasem, ręką, gdzie popadnie, lub takie klęczenie z rękami do góry”, „maltretowanie, tłuczenie dziecka”.

Niektórzy badani, którzy stosowali klapsy, uznawali je za formę dyscyplinowania, a analiza ich wypowiedzi wskazuje na to, że w ich przekonaniu dziecko było „winne” temu, że dostawało klapsa – jedna z respondentek mówiła: „Ja wcale nie ukrywam, że [syn] np., nie to, że to jest notoryczne, ale klapsa dostał. Dostał, bo zasłużył, bo do tego stopnia się rozbestwił, że mu się wydawało, że wszystko może”. Ktoś inny stwierdził: „ale musi dziecko naprawdę nabroić. Po raz kolejny mu się coś mówi, a on cały czas robi źle i widać, że robi to po złości, to wtedy klaps się należy”. Tata półrocznej dziewczynki podkreślił, że nie wie, czy „potrafiłby dać klapsa”, ale jednocześnie zaznaczył, że wie, „jakie dzieci potrafią być – czasami już starsze – złośliwe i perfidne i mogą mieć z tym problemy czasami ludzie, mogą puścić nerwy”, a jedna z mam mówiła w kontekście karania fizycznego o „charakterze” syna, jego „głupich zachowaniach” i tym, że „potrafi” wyprowadzić ją z równowagi.

Warto dodać, że w kilku wypowiedziach respondenci automatycznie łączyli niedawanie klapsów z tzw. bezstresowym wychowaniem, któremu byli zdecydowanie przeciwni. Ich zdaniem skutkami bezstresowego wychowania mogą być „wejście na głowę rodzicowi”, nieograniczone chciejstwo („w tym momencie dziecko mi żąda, mając sześć lat, rzuca się na wszystko, czyli jak będzie miał 16 lat – to co? Z portfela będzie mi wyciągał i wychodził na miasto? A w wieku 20 co będzie robił już?”), a nawet to, że „później się okazuje, że ktoś kogoś zabił”.

Trzeba jednak wyraźnie zaznaczyć, że część badanych jednoznacznie łączyła klapsy z przemocą i podkreślała, że zdecydowanie nie chce ich stosować. Tata dwójki dzieci mówił, że w ogóle nie może zrozumieć, „jak można dziecko uderzyć”, co doskonale widać w wypowiedzi opisującej sytuację, której był świadkiem i która była dla niego wyjątkowo trudna: „Po prostu dostał tak, że otworzyłem drzwi i… teraz się poryczę, ale powiedziałem jej [kobiecie, która biła dziecko], że w życiu bym czegoś takiego nie zrobił, że jak ona mogła się tak zachować w stosunku do tego dziecka. A ten chłopczyk patrzył na mnie… Sorry, ale widzę to. Takie kary, naprawdę… Żeby dziecko uderzyć”. Jedna z badanych stwierdziła zdecydowanie, że kary fizyczne to dla niej „patologia”, i dodała: „Żadne partnerstwo wtedy”, a inna podkreślała, że nie ma różnicy między biciem dziecka i dorosłego: „To jakaś przemoc jest. Jakby dorosłego się uderzyło za coś, na tej samej zasadzie”.

Rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak nie widzi problemu w dawaniu klapsów. Chciałabym zapytać Rzecznika, czy gdyby ktoś z jego współpracowników i współpracowniczek wymierzył mu takiego niepozostawiającego „wielkich śladów”, „wychowawczego klapsa”, „klepnął”, „pacnął” go, wychodząc z założenia, że w ten sposób go zdyscyplinuje lub zmotywuje, to uznałby to za zachowania akceptowalne i usprawiedliwione? A może Rzecznik uważa, że klapsy można wymierzać tylko dzieciom, czyli osobom, które zazwyczaj są mniejsze i słabsze fizycznie, i które z dużym prawdopodobieństwem nie oddadzą?

Nie sądzę, żeby Rzecznik Pawlak czytał ten blog, a jeśli jakimś przypadkiem tak, to napiszę to krótko i wyraźnie: dawanie klapsa przez rodzica to forma przemocy fizycznej, którą stosuje osoba silniejsza i starsza, a w dodatku dla dziecka bardzo ważna. A przemoc pozostawia ślady, nie tylko fizyczne.

* Trzeba podkreślić, że porównanie wyników badań realizowanych w 2008 r. i 10 lat później wskazuje na znaczny spadek społecznego przyzwolenia dla kar fizycznych wymierzanych dzieciom. W 2008 r. 78 proc. badanych zgadzało się ze stwierdzeniem, że „są takie sytuacje, kiedy trzeba dziecku dać klapsa” (19 proc. było przeciwnego zdania), a 41 proc. uważało, że „lanie jeszcze nikomu nie zaszkodziło” (przeciwnego zdania było 54 proc.).

** W cytowanym tu raporcie można przeczytać także: „Rodzice zapytani o inne zachowania przemocy wobec własnych dzieci najczęściej przyznawali się do krzyczenia na dziecko – aż 60 proc. Co trzeci z rodziców przyznał się do grożenia dziecku biciem. Zwraca też uwagę, iż niemal co piąty rodzic straszył dziecko, że zostanie zabrane przez obcego. Co szósty rodzic karmił swoje dziecko na siłę. Co dziesiąty rodzic przyznał się do szarpania lub potrząsania dzieckiem oraz złośliwego szczypania lub ściskania dziecka”.

*** Wyniki badań zostały opisane w książce „Praktyki rodzinne i rodzicielskie we współczesnej Polsce – rekonstrukcja codzienności”.

Zdjęcie z kampanii społecznej „Potrafię się zatrzymać” Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.