Nic nie widziałam, nic nie słyszałam, nic nie wiem

Beata Szydło stwierdziła: „Oceniam, że przebieg wprowadzania tej reformy [edukacji – M.S.] i funkcjonowanie w tej nowej rzeczywistości polskiej szkoły przebiega bardzo sprawnie i wszystko jest w porządku. Ja nie słyszę głosów, które by w jakikolwiek sposób krytykowały to, co wprowadziliśmy, czy mówiły o problemach”. Cóż, najwyraźniej pani premier nie słyszy głosów krytyki, bo nie chce ich usłyszeć. Strategię tę stosuje zresztą konsekwentnie, nie zauważając także dezaprobaty oraz sprzeciwu dotyczących innych kwestii.

Niestety, w przeciwieństwie do pani premier wielu rodziców, nauczycieli, dyrektorów szkół, samorządowców, a przede wszystkim uczniów nie tylko słyszy nieprzychylne (delikatnie mówiąc) opinie na temat deformy, ale przede wszystkim na co dzień doświadcza negatywnych skutków demolowania systemu edukacji.

Rodzice z inicjatywy Rodzice przeciwko reformie edukacji, chcąc o tym opowiedzieć ignorującej rzeczywistość premier Szydło oraz zaklinającej rzeczywistość minister Zalewskiej, napisali list „Stop propagandzie w sprawie reformy edukacji”. Niżej fragmenty:

Szanowna Pani Premier,

oburzyły nas Pani słowa na temat wdrażania reformy edukacji. (…)

Jednym zdaniem obraziła Pani setki tysięcy Polek i Polaków, którzy muszą mierzyć się z problemami, które wywołała źle przygotowana reforma edukacji. Być może z gabinetu premiera w KPRM nie widać chaosu, który stał się udziałem milionów polskich dzieci, ale zwykłe obywatelki i obywatele wiedzą, jaka jest prawda. Problemy są, i to ogromne. Pora to przyznać i zacząć je rozwiązywać.

Niestety, jesteśmy przekonani, że nie słyszy Pani tych głosów, ponieważ nie chce Pani ich usłyszeć. Zarówno Pani, jak i wszystkie posłanki i posłowie Prawa i Sprawiedliwości zignorowali protesty przeciwko reformie, które były organizowane przez miniony rok w całej Polsce. Nie dostrzegali Państwo strajków nauczycieli i rodziców. Ignorowali Państwo głosy ekspertów, krytykujących planowane przez Annę Zalewską zmiany. Zlekceważyli Państwo również głos 910 tysięcy obywatelek i obywateli, którzy podpisali się pod wnioskiem o referendum w sprawie reformy edukacji. (…)

Szkoły są nieprzygotowane, rodzice z całej Polski sygnalizują przepełnienie placówek, naukę w systemie zmianowym w znacznie większym stopniu, niż było to dotychczas, brak podręczników, zmiany nauczycielek i nauczycieli związane ze zwolnieniami, zajęcia WF na korytarzach, zbyt dużą liczbę dzieci w salach świetlicowych wynikającą z przeznaczenia części sal na pracownie przedmiotowe, niedostosowanie budynków do potrzeb małych dzieci (budynki likwidowanych gimnazjów) i dzieci starszych (szkoły podstawowe).

Głosy krytyki dotyczą również nowych podstaw programowych, trudności z dostępem do edukacji dwujęzycznej i artystycznej, skróceniem czasu obowiązkowej edukacji ogólnej do ośmiu lat, trudnej sytuacji dzieci z roczników 2003, 2004 i 2005, które za dwa lata spotkają się u progu szkół średnich, braku nowych podręczników do szkół branżowych.

W czasie kampanii wyborczej mówiła Pani: „Będę Was słyszeć i słuchać”. Teraz jednak nie słyszy Pani rzekomo głosów zdesperowanych rodziców, którzy stanęli w obliczu chaosu, którego ofiarami są dzieci. Nie słucha Pani też głosów zwalnianych nauczycielek, nauczycieli i innych pracownic i pracowników szkół.

Jeśli chcieliby Państwo podpisać list i tym samym powiedzieć szefowej rządu, że „nowa rzeczywistość polskiej szkoły” wygląda zdecydowanie inaczej, niż jej się wydaje, można to zrobić tutaj.

Oczywiście naiwnością jest zakładanie, że listy, petycje czy demonstracje wyrażające sprzeciw wobec deformy wpłyną na rządzących. Z drugiej strony jednak nie można, nie powinno się nic nie robić i tym samym potwierdzać opinię pani premier o tym, jakie to wspaniałe zmiany zaaplikował jej rząd.