Łapówka, szantaż i różnicowanie sytuacji chorych dzieci
W uzasadnieniu dla ustawy „Za życiem” napisano: „Celem projektowanych rozwiązań jest uregulowanie w sposób kompleksowy wsparcia dla kobiet w ciąży i ich rodzin, ze szczególnym uwzględnieniem kobiet w ciąży powikłanej oraz w sytuacji niepowodzeń położniczych, a także dzieci, u których zdiagnozowano ciężkie i nieodwracalne upośledzenie albo nieuleczalną chorobę zagrażającą ich życiu, powstałe w prenatalnym okresie rozwoju dziecka lub w czasie porodu”. Szlachetne intencje. Trudno nie docenić tego, że rządzący postanowili zająć się sytuacją rodzin dzieci niepełnosprawnych. Problem w tym, jak to wsparcie ma być udzielane.
4 tysiące złotych – łapówka, szantaż i różnicowanie sytuacji chorych dzieci
W połowie października Jarosław Kaczyński stwierdził: „Będziemy dążyli do tego, by nawet przypadki ciąż bardzo trudnych, kiedy dziecko jest skazane na śmierć, mocno zdeformowane, kończyły się jednak porodem, by to dziecko mogło być ochrzczone, pochowane, miało imię”. Po kilku tygodniach Sejm przyjął ustawę zwaną „Za Życiem”, w której zaproponowano 4000 zł świadczenia w przypadku urodzenia (żywego) dziecka, u którego „zdiagnozowano ciężkie i nieodwracalne upośledzenie albo nieuleczalną chorobę zagrażającą jego życiu, które powstały w prenatalnym okresie rozwoju dziecka lub w czasie porodu”.
Trudno nie odczytywać nowych regulacji prawnych w kontekście wypowiedzi Prezesa. Trudno ignorować fakt, że ustawa została uchwalona, po pierwsze, po próbie zaostrzenia prawa regulującego warunki przeprowadzania legalnej aborcji. Oraz po drugie – po masowych protestach przeciwko tym zmianom.
Czym jest obietnica wypłaty 4000 złotych? Makabryczną łapówką, perfidnym szantażem politycznym oraz cynicznym sposobem na różnicowanie sytuacji dzieci chorych.
Łapówką – ponieważ ustawodawca zdaje się zakładać, że na decyzję kobiety, która wie, że płód jest ciężko uszkodzony i że dziecko nawet jeśli urodzi się żywe, umrze po kilku godzinach lub dniach, będzie miała wpływ obietnica zainkasowania 4000 złotych. To przykład wyjątkowo okrutnego i cynicznego traktowania kobiet.
Szantażem – ponieważ jeśli kolejnym krokiem będzie wprowadzenie bardziej restrykcyjnego prawa aborcyjnego (a wiele na to wskazuje), ustawa „Za Życiem” stanie się swoistą kartą przetargową – skoro wspieramy kobiety w „trudnych” ciążach, to mamy prawo zakazać terminacji ciąży, w przypadku gdy „przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu (do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarne)” – co przewiduje wciąż obowiązująca ustawa z 1993 roku.
Konsekwencją działania ustawy będzie różnicowanie sytuacji dzieci chorych ze względu na przyczynę powstania choroby oraz moment jej wykrycia. Dzielenie (żeby nie powiedzieć – selekcja) dzieci na „godne” i „niegodne” wsparcia ze strony państwa to wyjątkowo obrzydliwa implikacja nowego prawa.
Do wypłaty świadczenia będą mieli prawo jedynie rodzice dzieci ze „zdiagnozowanym ciężkim i nieodwracalnym upośledzeniem albo nieuleczalną chorobę zagrażającą życiu, które powstały w prenatalnym okresie rozwoju dziecka lub w czasie porodu”. Rodzice maluchów, których choroby zdiagnozuje się później, nie dostaną wsparcia. Trudna sytuacja rodzin, w których urodziły się dzieci z zespołem Downa, została dostrzeżona przez ustawodawcę, trudna sytuacja rodzin, w których urodziły się dzieci np. z autyzmem – już nie.
Ustawa selekcjonuje dzieci chore nie tylko ze względu na przyznanie lub nieprzyznanie 4000 zł. Różnicuje także dostęp do korzystania poza kolejnością ze świadczeń opieki zdrowotnej oraz z usług farmaceutycznych, a także z prawa do refundowanych wyrobów medycznych. Dzieci z zespołem Downa czy Edwardsa (czyli chorobami genetycznymi, które można zdiagnozować w okresie prenatalnym) będą miały takie uprawnienia, natomiast na przykład dzieci z ciężką wadą serca wykrytą kilka miesięcy po urodzeniu – nie.
Chyba najokrutniejszą ilustracją dla różnicowania sytuacji dzieci, którą wprowadza ustawa „Za życiem”, jest przyznanie dzieciom „z ciężkim i nieodwracalnym upośledzeniem albo nieuleczalną chorobą zagrażającą życiu, które powstały w prenatalnym okresie rozwoju dziecka lub w czasie porodu”, prawa do korzystania poza kolejnością ze świadczeń opieki paliatywnej i hospicyjnej. Różnicowanie sytuacji śmiertelnie chorych dzieci w dostępie do opieki ze względu na to, czy urodziły się na przykład z wrodzoną wadą rozwojową ośrodkowego układu nerwowego, którą wykryto w okresie prenatalnym lub w czasie porodu, czy też zachorowały na nowotwór, mają niewydolność serca lub zapadły w śpiączkę, jest przejawem niepojętej głupoty i barbarzyństwa.
Wspieranie przez informowanie i gwarancje już zagwarantowanego
Jakiego rodzaju pomoc oferuje ustawa, której celem jest „uregulowanie w sposób kompleksowy wsparcia dla kobiet w ciąży i ich rodzin”? Z konkretów: 4 tysiące i przyznanie kobietom w „trudnych” ciążach oraz osobom niepełnosprawnym (ale tylko do ukończenia przez nie 18. roku życia i tylko tym, u których „zdiagnozowano ciężkie i nieodwracalne upośledzenie albo nieuleczalną chorobą… itd.)” prawa do korzystania poza kolejnością ze świadczeń opieki zdrowotnej i usług farmaceutycznych, a także prawa do refundowanych wyrobów medycznych. Pozostałe zapisy ustawy to zbiór ogólników, a w wielu przypadkach powielanie rozwiązań już istniejących.
Zobaczmy. W art 4. ust 1 wymieniono następujące rodzaje wsparcie: 1) zapewnienie dostępu do informacji w zakresie rozwiązań wspierających rodziny oraz kobiety w ciąży; 2) zapewnienie kobietom w ciąży dostępu do diagnostyki prenatalnej; 3) zapewnienie odpowiednich świadczeń opieki zdrowotnej dla kobiety w okresie ciąży, porodu i połogu, ze szczególnym uwzględnieniem kobiet w ciąży powikłanej oraz w sytuacji niepowodzeń położniczych.
Punkt pierwszy w zasadzie nie niesie żadnej treści – mowa w nim o tym, że wsparciem ma być udzielanie informacji o wsparciu. Wydaje się zresztą, że ustawodawca ma wyjątkowe upodobanie do uznawania samego informowania o pomocy za pomoc. Widać to także w trzech kolejnych przykładach: po pierwsze – zgodnie z ustawą „minister właściwy do spraw zdrowia w porozumieniu z ministrem właściwym do spraw rodziny oraz ministrem właściwym do spraw zabezpieczenia społecznego” mają opracować informator o uprawnieniach świadczeniobiorców; po drugie – jedno (z dwóch) zadań asystenta rodziny* to opracowanie „katalogu możliwego do uzyskania wsparcia”, a po trzecie – „podmiot udzielający świadczeń zdrowotnych jest obowiązany do udzielania w miejscu udzielania świadczeń informacji w zakresie objętym informatorem” (przemilczmy styl, w jakim napisane jest to zdanie).
Drugi i trzeci z cytowanych wyżej punktów odnoszą się do tego, co zostało już gwarantowane w innych przepisach – co zresztą jest zaznaczone przez autorów ustawy „Za Życiem”, w której czytamy, że wymienione formy wsparcia będzie realizowane „na zasadach określonych w przepisach odrębnych”.
W art 4. ust 2. ustawodawca stara się doprecyzować informacje na temat pomocy i proponuje: zapewnienie 1) dostępu do poradnictwa w zakresie rozwiązań wspierających rodzinę; 2) jednorazowego świadczenia z tytułu urodzenia dziecka, u którego zdiagnozowano ciężkie i nieodwracalne upośledzenie albo nieuleczalną chorobę zagrażającą jego życiu, które powstały w prenatalnym okresie rozwoju dziecka lub w czasie porodu; 3) odpowiednich świadczeń opieki zdrowotnej dla dziecka, ze szczególnym uwzględnieniem dziecka, u którego zdiagnozowano ciężkie i nieodwracalne upośledzenie albo nieuleczalną chorobę zagrażającą jego życiu, które powstały w prenatalnym okresie rozwoju dziecka lub w czasie porodu; 4) dostępu do usług koordynacyjno-opiekuńczo-rehabilitacyjnych, ze szczególnym uwzględnieniem dziecka, u którego zdiagnozowano ciężkie i nieodwracalne upośledzenie albo nieuleczalną chorobę zagrażającą jego życiu, które powstały w prenatalnym okresie rozwoju dziecka lub w czasie porodu; 5) możliwości przeprowadzenia porodu w szpitalu III stopnia referencyjności; 6) innych świadczeń, w tym w zakresie wspierania rodziny i pieczy zastępczej.
Punkt pierwszy nic konkretnego nie znaczy. Punkt drugi informuje o świadczeniu w wysokości 4000 zł. Punkty trzeci i czwarty to znowu zbiór ogólników – nie wiadomo, o jakie „odpowiednie świadczenia” i jakie „usługi koordynacyjno-opiekuńczo-rehabilitacyjne” chodzi, nie wiadomo, kto i w jakim trybie ma zapewnić do nich dostęp. Wiadomo natomiast, że wszystkie te usługi mają być dostępne „ze szczególnym uwzględnieniem” (czy dla ustawodawcy oznacza to „przede wszystkim” czy „jedynie”?) dla dzieci, u których „zdiagnozowano ciężkie i nieodwracalne upośledzenie albo nieuleczalną chorobę zagrażającą jego życiu, które powstały w prenatalnym okresie rozwoju dziecka lub w czasie porodu” – po raz kolejny widać różnicowanie sytuacji chorych dzieci. Punkt piąty odwołuje się do oczywistości – ciąże powikłane (zazwyczaj) są prowadzone przez szpitale przygotowane do świadczenia wyspecjalizowanych usług, czyli jednostki o najwyższym, III stopniu referencyjności. Punkt szósty odsyła bezpośrednio do ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej. Zresztą ustawodawcy sami przyznają, że wsparcie, o którym mowa w punktach od 3 do 6, jest realizowane „również na zasadach określonych w przepisach odrębnych”.
Wydaje się, że sami autorzy ustawy „Za Życiem” podzielają przekonanie, że jest ona aktem wyjątkowo ogólnym – zapowiadają bowiem (i wpisują tę zapowiedź w ustawę), że Rada Ministrów do 31 grudnia 2016 roku „przyjmie program kompleksowego wsparcia dla rodzin <> opracowany na na podstawie odrębnych przepisów”. Jaki jest cel przygotowywania i uchwalania ustawy, której autorzy z góry zakładają, że dopiero wprowadzenie kolejnych regulacji prawnych pozwoli określić „kompleksowy program wsparcia”? Nie dość, że ustawa zwana „Za Życiem” jest prawem wyjątkowo okrutnym, poniżającym kobiety, różnicującym sytuację chorych dzieci, to jeszcze jest to kolejny bubel prawny.
* Warto przypomnieć, że funkcja asystenta rodziny została wprowadzona w 2011 roku ustawą o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej. W ustawie „Za Życiem” dopisano do zadań asystenta (wcześniej przedstawionych w 19 punktach) dwa zadania: opracowanie „katalogu możliwego do uzyskania wsparcia” oraz występowanie w imieniu rodzin.
Komentarze
Czy z tych czterech tysięcy trzeba będzie jeszcze odpalić na chrzest, czy w pakiecie chrzest jest gratis? Czekam na stanowisko kościoła.
Makabra.
Obóz „liberalny” na polu spraw życiowo-obyczajowych zdaje się wpuszczać nieustannie w kanał i strzelać sobie samobóje. Tak było z 500+, tak było z wulgarnymi manifestacjami pod sztandarami „wolność dla cipek”, a teraz jest tak z ideą pomocy dla rodzin dzieci upośledzonych.
W tym ostatnim przypadku można się tylko cieszyć, że dotknięte nieszczęściem rodziny dostaną jakąkolwiek pomoc. Można mieć pretensje najwyżej dlaczego tak późno i tak mało. Jakieś dożywotnie renty dla dzieci upośledzonych i ich rodzin byłyby adekwatne, a nie pomoce o charakterze jednorazowym.
Ale obóz „liberalny” w jakimś instynkcie lotów ćmy do świecy, rzuca się z bezsensowną i ideologiczną krytyką na te szczątkowe pomysły pomocy dla takich rodzin, strzelając sobie przy tym samobója za samobójem.
PiS ma doprawdy szczęście, że ma taką „opozycję” z tak nieludzkim i antyrodzinnym obliczem.
Bardzo ostre słowa, ale polityka tego rządu na nie zasługuje.
Żałosna ustawa.
@ snakeinweb
„W tym ostatnim przypadku można się tylko cieszyć, że dotknięte nieszczęściem rodziny dostaną jakąkolwiek pomoc.”
Chyba nie zrozumiałeś idei 4000 zł. Tłumaczę. Oni nie chcą płacić rodzinom dotkniętym nieszczęściem. Oni chcą płacić, żeby rodziny za cztery tysiące same ściągały nieszczęście na siebie, a to jest różnica. Ich nie obchodzi ani matka ani dziecko. Kobieta ma jedynie za każdą cenę (zgoda 4000 to nie każda cena) urodzić i to nawet nomen omen po trupach. I za to w imię chorej ideologii chcą płacić
Każda kobieta powinna w swoim sumieniu po konsultacji z odpowiedzialnym lekarzem mieć prawo decydowania czy chce, czy nie chce tego dziecka bez tej obrzydliwej zachęty finansowej .Koniec, kropka.
To, że państwo ma pomagać takim rodzinom to inna sprawa, ale od decydowania kobiet o własnej dzietności niech się odwali.
@Witold
To ty masz chore idee w głowie i bredzisz jak Macierewicz o zamachach. Trzeba mieć nie po kolei w głowie, żeby wypisywać takie bzdury. Nawet jakby ktoś miał tak podłe intencje, to ciekawe jakby miał to w praktyce przeprowadzić? Wypłacać pieniądze tylko tym co planowali aborcję i zmienili zdanie? Niby jak? Przez badanie wariografem, czy też oświadczenie pod przysięgą?
Trzeba być również chorym, żeby myśleć, że kobieta będzie podejmować tego rodzaju decyzje ze względu na wypłatę 4.000 złotych (pomijam jakieś umysły zdegenerowane i patologiczne). Jakby to było 4.000 złotych miesięcznie przez 18 lat albo dożywotnio, to pewnie takie zjawisko miałoby w jakimś stopniu miejsce.
Dzieci chore niestety rodziły się, rodzą się i będą się rodzić bez względu na twoje chore wymysły i bez względu na jakieś zapomogi. Niewielka zapomoga dla dotkniętych tym rodzin jest dobrem obiektywnym niezależnie od pisowskich, liberalnych czy twoich chorych wymysłów i ideologii i tak ja to osobiście traktuję i osobiście myślę, że inni mogliby w tym szczególnym przypadku też tak potraktować, a nie robić sobie z tego kolejnej kibolskiej rąbanki.
@snakeinweb
O, i na tym blogu też obrażasz. Idź pod budkę z piwem, jak masz zamiar wypisywać o chorych ideach i diagnozować tu przez ekran. Jakie masz kompetencje, by tu komuś chorobę diagnozować?
„Trudna sytuacja rodzin, w których urodziły się dzieci z zespołem Downa, została dostrzeżona przez ustawodawcę, trudna sytuacja rodzin, w których urodziły się dzieci np. z autyzmem – już nie.:
Niestety, niestety. ZD sam w sobie rzadko bywa śmiertelny. Osoby z ZD często dożywają dorosłości. Ba! Są płodne. Też się nie łapią.
Łapać się będą te, gdzie odsetek zgonów w ciągu pierwszych lat życia jest wysoki. Na przykład jak w przypadku ofiary Chazana.
Rdzeniowy zanik mięśni, który prowadzi do stopniowej degeneracji organizmu i stosunkowo wczesnego zgonu też zwykle jest diagnozowany później niż w 12 miesięcy od urodzenia.
Z MPD można żyć.
Wcześniactwo samo w sobie tez nic nie znaczy. Retinopatia? A mało to niewidomych i żyją? I tak dalej…
Natomiast, kolego „snakeinweb: zapraszam do wycieczek po hospicjach i oddziałach paliatywnych. Zmień kilka pieluch, opatrz kilka niegojących się ran. Wsadź palec w jakiś gustowny rozszczep, a później się wypowiadaj, OK?
„Dotkniętym nieszczęściem rodzinom” pomagam od lat. Sama mam taką rodzinę. I coś Ci, synu, powiem… Gówno wiesz o tematyce, co widać już na podstawie zdania:
„Jakieś dożywotnie renty dla dzieci upośledzonych i ich rodzin byłyby adekwatne, a nie pomoce o charakterze jednorazowym.”.
Bo gdybyś mia pojęcie, to wiedziałbyś, jaka pomoc jest i dla kogo, a jakiej i komu brakuje.
Zatem idź się dokształcić, a póki co morda w kubeł.
Bo 90% moich znajomych – rodziców i opiekunów ON wszelkiego rodzaju i nasilenia za głupie gadanie skopałoby Ci dupę i jest przeciwnych tej ustawie. A to będzie kilka tysięcy ludzi – tylko tyle na 5 milionów niepełnosprawnych w Polsce, imbecylu.
@Blanka Rudy
Bardzo różnie bywa. Zespół Downa może się wiązać z bezpłodnością albo i nie.
Ale nie ma kopać głupcom dupy, nic w ten sposób do nich nie dotrze.
„Którym klauzula sumienia każe zamykać drzwi szpitala przed kobietą, czekającą na badania prenatalne?” – za Passentem
Drogie Panie. Ta „klauzula sumienia” ma oczywiście u Was wywołać z kolei wyrzuty sumienia. Taki syn powinien natychmiast. pożegnać się ze służbą zdrowia niezależnie od tego czy to jest państwowa czy prywatna. Prawo do
badań prenatalnych i decyzja co dalej należy wyłącznie do Was
Nie mówię nawet o waszych mężach i partnerach, bo po urodzeniu „tego” dziecka może być co często się zdarza „tyle go widzieli”.
Wasze życie często bardzo młode jest najważniejsze.Jeżeli jesteście wierzące to nie dajcie sobie wmówić winy osobnikom w sukienkach, którzy prawdopodobnie żadnej kobiety nie mieli wręcz ich się boją i nie wiedzą co to znaczy kochać kobietę, a chcieliby abyście u nich. się spowiadały. Aby z Bogiem rozmawiać nie potrzebujecie samozwańczych pośredników
P.S Kolegę z wężem we łbie – żegnam
@Witold
Nie bój się, bardzo często mieli.
@mpn
Nie chcę wchodzić w to w jaki sposób zadowalają swoje potrzeby seksualne ii z jaką płcią to robią jeśli to nie podpada pod jakiś paragraf kryminalny. Ich sprawa.
Ale oni nie wiedzą co to znaczy „When a man loves a woman”, bo jakby wiedzieli to by zrezygnowali ze stanu kapłańskiegoci , a przede wszystkim. nabraliby szacunku dla kobiet.
Wyjątek, jeśli urodzi pozostając dziewicą, bo wtedy to robota ich Szefa.
@Witold
Pewnie spora część wie, tylko podejmuje inne decyzje. Zresztą decyzje mają bardzo mało wspólnego z wiedzą.