Wolność, godność, bezpieczeństwo
Przeciwnicy ogólnopolskiego strajku kobiet starają się zdyskredytować i ośmieszyć akcję, nazywając protestujące kobiety „aborcjonistkami”, feministkami (co ma dla nich jednoznacznie negatywne konotacje), a także – uwaga – lesbijkami. Nie rozumieją lub raczej nie chcą zrozumieć, że kobiety protestują niezależnie od ich opinii na temat aborcji czy podejścia do feminizmu, niezależnie od orientacji seksualnej, niezależnie od tego, czy mają dzieci czy dopiero planują je mieć lub w ogóle mieć ich nie chcą, a nawet niezależnie od tego, czy są wierzące czy nie. Wszystkie te podziały nie mają w tym proteście żadnego znaczenia.
Znany prawicowy publicysta opublikował na Twitterze zdjęcie swojej żony (ubranej w czarny gorset i z uśmiechem spoglądającej w stronę fotografa) z następującym komentarzem: „Pytacie, co na to moja żona? Powiedziała, że przez aborcjonistki i ich głupi #CzarnyProtest chwilowo nie może się tak ubierać:(”*.
Nazywanie strajkujących kobiet „aborcjonistkami” jest prymitywnym sposobem wyśmiania akcji, a przy okazji obrażaniem osób wyrażających sprzeciw. Jest to jednak – łagodnie mówiąc – niemądry zabieg retoryczny, ponieważ protestujące osoby mają różne motywacje i różne opinie dotyczące aborcji. I nawet jeśli deklarują, że same na zabieg nigdy by się nie zdecydowały, to biorą udział lub popierają strajk. Ponieważ tu chodzi o coś więcej niż prawo do aborcji, o – i to będą „duże” słowa, ale czasami trzeba ich użyć – wolność, godność i bezpieczeństwo kobiet.
Kobiety manifestują, ponieważ chcą wyrazić swój sprzeciw wobec działań mających na celu ograniczenie ich wolności i praw, pozbawienie ich możliwości decydowania o sobie i o swojej rodzinie. Zaostrzenie prawa aborcyjnego jest najwyraźniejszym przykładem takiego podejścia, ale niejedynym. Brak finansowania za strony państwa dla procedury in vitro czy próby ograniczania dostępu do antykoncepcji awaryjnej to kolejne działania łamiące reprodukcyjne prawa kobiet i ograniczające wolność.
Kobiety protestują, żeby pokazać sprzeciw wobec brutalnego ingerowania, „wchodzenia z butami” nie tylko do ich sypialni, ale przede wszystkim do ich domów. To jest dla kobiet upokarzające. To jest upokarzające także dla ich mężów czy partnerów. #CzarnyProtest to również walka o godność, o bycie traktowanym przez własne państwo z szacunkiem.
Kobiety strajkują, żeby wyrazić sprzeciw wobec odbierania im poczucia bezpieczeństwa. Na manifestacjach, obok haseł wyrażających złość, obok dowcipnych rymowanek, pojawiają się i takie transparenty: „boję się”. Kobiety planujące dziecko boją się, bo wiedzą, że jeśli cokolwiek pójdzie nie tak (jeśli będą miały problem z zajściem w ciążę, jeśli poronią, jeśli trzeba będzie przeprowadzić badania prenatalne obciążone ryzykiem, jeśli konieczna będzie terapia prenatalna), mogą nie otrzymać pomocy. Kobiety protestują na znak sprzeciwu wobec tego, że postęp w leczeniu bezpłodności, w diagnostyce i terapii prenatalnej zostanie zatrzymany. Co więcej, cofniemy się o kilka lat. Lekarze będą umieli pomóc, ale nie będą mogli tego zrobić.
Odbieranie wolności, godności i bezpieczeństwa rodzi potężny gniew. A gniew to silna motywacja. Zgodnie z wynikami sondażu zrealizowanego przez IPSOS na zlecenie OKO.press 55 proc. kobiet i 44 proc. mężczyzn popiera protest, przeciwnych jest 14 proc. badanych. W innym sondażu IPSOS, także zamówionym przez OKO.press, 47 proc. respondentów opowiedziało się za niezmienianiem obowiązującej ustawy, 37 proc. za liberalizacją prawa, 11 proc. za jego zaostrzeniem. Dodatkowo, jak pokazują badania przeprowadzone przez CBOS wiosną tego roku, 84 proc. ankietowanych było zdania, że aborcja powinna być dopuszczalna w sytuacji, gdy ciąża zagraża życiu matki, 76 proc. – gdy zagraża jej zdrowiu, 74 proc. – gdy jest wynikiem gwałtu. Coś dużo tych „aborcjonistek”, feministek i lesbijek.
*Inny prawicowy dziennikarz posunął się jeszcze dalej, na swoim profilu na FB opublikował wpis: „Dla uczestniczek i uczestników czarnego protestu mam wdzięczne wdzianko na jutro. Ci, co je nosili też uważali, że silniejsi mogą zabijać słabszych…” – zilustrowany grafiką przedstawiającą mundur SS. Po kilku godzinach – i „rozmowie z żoną, (…) i kilkoma innymi osobami, a także modlitwie” – usunął wpis oraz za niego przeprosił, stwierdzając jednocześnie: „Uznanie, że niepełnosprawni mogą być usuwani, niezależnie od tego, jak bardzo szlachetnie by tego nie uzasadniać, odsyła nas do socjaldemokratycznej skandynawskiej eugeniki, ale także do akcji T4. Nie da się uciec przed takim myśleniem”.
PS Tekst został napisany 2.10.
Komentarze
Zaskakująca teza. Od samego początku chodzi o ustawy aborcyjne i o aborcję, a więc twierdzenie o „protestach” aborcjonistek jest dla mnie całkowicie uprawnione w przeciwieństwie do doklejania do tego jakiś wyższych idei typu prodemokratyzm, wolność, proeuropejskość itp.
Próba czynienia z tego części wojny „kibolskiej” świata celebrytów uważam za haniebne i nieodpowiedzialne. Widać każdy sposób na tworzenie podziałów i sztuczne rozniecanie „wojny polsko-polskiej” jest dobry i dopuszczalny dla „POPiSdzielonych”. Niedługo genitalia będą PiS-owskie i antypisowskie, proeuropejskie albo propolskie.
Ale próżne trudy. Ja i tak na Was, na pisowców i na aborcjonistki nie zagłosuję.
Biskupi, łaskawie, oświadczają, ze nie chcą karania kobiet; a kto rozpętał to całe szaleństwo antyaborcyjne?
Mają Polacy to na co sobie zapracowali – kto zrobił z katabasów udzielnych władców?
Chcieli odpłacić kościołowi za „walkę z komuną” stawiając kościół ponad prawem.
W cudzysłowie, bo kto jak kto, ale katabasy i za komuny miały swój złoty wiek.
Jak zresztą było w Polsce zawsze.
PS.
Tak płacą klechy kobietom, które im posadzki w kościołach szorują.
Widocznie za mało się modlą.
@snakeinweb – co jest złe w kibolstwie? Przemoc i zmuszanie innych do myślenia i czucia po swojemu. Nawracanie na jeden właściwy klub, drużynę. Myślenie, że każdy musi myśleć i czuć tak samo. Brak umiejętności postawienia się w odwrotnej sytuacji. To jest kibolstwo. I to jest cecha niektórych duchownych i ruchów pro life, zwolenników/czasem przeciwników ustawy antyaborcyjnej, a także ludzi którzy zmuszają innych, chcą im narzucić własne poglądy, wiarę sumienie i przekonania. Może nawet też i sami islamiści z ISIS. Ci co widzą czarno biało.
Ja nie jestem zwolennikiem aborcji i nie uważam jej za coś etycznie dobrego. Jestem natomiast zwolennikiem dostępu do aborcji dla kobiet, stworzenia opieki i właściwych ram prawnych zjawisku. Bo jestem przeciwny narzucaniu komuś jedynego i słusznego sposobu myślenia. Czy Sz. P. snake tego nie widzi?
Niektórym nie mieści się w głowie i sercu, że ludzie różnią się w opiniach i niektórzy uważają, że zarodek ludzki to nie to samo co świadomy, myślący, odczuwający człowiek. Jak ktoś wierzy że ma duszę to ok, pełna wolność – ale czemu by innym nakazywać myśleć tak samo. Nie wszyscy uznają, że zarodek ma duszę, nie wszyscy wierzą w Boga – za to kiedy komórki nerwowe się tworzą to wiadomo doskonale (a to nie przedmiot wiary tylko wiedzy). Ustawa antyaborcyjna to przejaw ludzkiego zaślepienia na te sprawy. Czy Sz. P. snake tego nie widzi?
Wreszcie, nazywanie kobiet, które mają słuszne obawy i powody do niepokoju z powodu proponowanych przepisów „aborcjonistkami” i stygmatyzowanie ich w ten sposób jest wielce niesprawiedliwe. Czy Sz. P. snake tego nie widzi?
Pani Małgorzato
Ten Inny prawicowy dziennikarz , który zaprezentował czarny mundur hitlerowski, użył go zupełnie świadomie po to, by skojarzyć kobiety nie godzące się być przedmiotami w rękach Kościoła kat i partii. I to jest jasne, pewne i niezmienne u katoprawicy: opluć, zohydzać, najlepiej i od razu porównując do najgorszych zbrodniarzy świata. Kobieta będąca podmiotem dla siebie i innych = hitlerówa, kapo, Himmler, Hitler.
To się nazywa miłość bliźniego
To jest całkowicie jednak niecelne porównanie, zdradzające prymityw opluwaczy i ich brak wykształcenia. Co także jasne, normalne i u nich wiecznie trwałe. Hilteryzm promował płodność, produkcję dzieci w ilościach hurtowych – co się zawsze podobało też Kościołowi kat, a eugenika w II Rzeszy a czym innym polegała, niż sie katoprawicowym oszustom zdaje.
Natomiast istnieje inne podobieństwo, bardzo zasadne, między katoprawicowymi publicystami, a hitleryzmem: Hitler był katolikiem. Bardzo fachowo po katolicku ukształtowany w domu i w państwie.
Ten inny prawicowy publicysta powinien więc był sam się w czarny mundur przebrać i trzaskać obcasami o podłogę. Tego, co jasne, nie zrobi, bo jeszcze tak nie było, żeby jakiś katoprawicowiec był uczciwy, nie łgał, nie kłamał i zła nie szerzył.
@ esteer
Jest pewnym truizmem powiedzenie, że każda wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność i życie innych. Ale tutaj warto tę prawdę przypomnieć. Wolność nie jest absolutna. Oczywiście każdy może wierzyć, że Żydzi to podludzie, że Murzyni są bardziej spokrewnieni z małpami niż ludźmi, że kobieta to półczłowiek i ma mężczyźnie służyć prowadzona na smyczy, ale może to robić sobie prywatnie, w ukryciu a na pewno nie realizować swoich poglądów realnie, w pełnej wolności, publicznie. Otóż tutaj wolności nie ma, bo poglądy naruszające wolności, prawa i życie innych ludzi nie mają praw publicznych.
Do tej właśnie kategorii należy też problem aborcji. Możesz sobie wierzyć, że dziecko poczęte to bezwartościowy zlepek komórek a dzieci przynoszą bociany, ale ponieważ aborcja oznacza definitywne uśmiercenie takiej istoty, to nie można się powoływać na proste zachcianki, potrzeby i wolności. Możesz sobie w sposób wolny strzelić we własny łeb, ale od innych to raczej trzeba trzymać ręce precz. Dziecko nie jest prywatną własnością, nawet rodziców i nie jest śmieciem do sprzątnięcia według upodobania kogokolwiek.
Więc proszę nie powołuj się tutaj na jakieś fałszywie pojęte i sprymityzowane wolności, bo do omawianego problemu jest to podejście zupełnie nieadekwatne. Wolność nie jest wartością absolutną dającą pełną dowolność dysponowania cudzym życiem. I temu musisz się podporządkować, nawet gdy prywatnie święcie wierzysz, że dzieci przynoszą bociany.
@sugadaddy
3 października o godz. 14:01 1593
Tak jest! K.kat. jest główną sprężyną tego wszystkiego. Wszyscy inni, jacyś tam „prolajferzy” czy jak ich zwał, to tylko „użyteczni idioci” (określenie zdaje się autorstwa Włodzimierza Iljicza) tego molocha.
Który wystawia teraz Polsce rachunki za to, że „był z narodem”. A z kim, do cholery miałby być?
Dodać należy (banalna prawda), że prawie wszyscy nasi politycy, a raczej politykierzy, od lewa do prawa, na wyprzódki płaszczyli się i płaszczą dalej przed tą, posługującą się cynicznymi i bezwzględnymi metodami organizacją. Inaczej wystarczy seria kazań lub jeden komunikat episkopatu i ludzie na nich nie zagłosują (zgodnie z własnymi poglądami, naturalnie).
@snakeinweb, już zapodales Pan publicznie na tym forum kto został zaszczycony głosem pańskim. W jakim celu wydalasz Pan z siebie fraze- i tak na was nie zagłosuje !!!!.
Publicznie o swiadczyles Pan ze miałeś nieprzyzwoitosc głosować na kawiorowych komuszkow. Oraz na ich „” kandydatkę”” na prezydenta. Pani o warzywnym nazwisku jako tzw kandydatka to hucpa czysty marketing. Nabrałem się Pan jak zwykły osioł na blond-fryzurę.
@ blackley
Coś pan majaczysz i bredzisz. Trudno nawet się domyśleć o czym. Z pewnością nie na temat.
@snakeinweb
Uważaj, inni też mogą zacząć obrażać. Atmosfera ku temu prowadzi.
@snakeinweb
Mam takie pytanie – czy istnieje kraj na świecie, który spełnia Twoje wymagania co do ustroju politycznego? Nie pytam o jakiś składnik czy dwa ustroju, tylko całość, a przynajmniej większość.
Gdzie jest tak dobrze jak często tu piszesz – że nie ma miejscowego PiS, nie ma tamtejszego PO, SLD, Kukiza – a obywatele mają PRAWDZIWĄ władzę?
@Snakeinweb- sieczka powsta ła z powodu używania smartfona.Teraz jasno, prosto i klarownie- nie potrzebnie pan oświadcza w każdym nieomal swoim poście,że ” nie będzie głosował ” na tego czy tamtego. Otóż onegdaj zapodał pan był, że miał pan nieprzyzwoitość głosować na sld i niejaką Magdalenę Ogóre. SLD skompromitowana partia komunisty Millera oraz M.Ogórek tzw kandydatka na prezydenta RP , powiedzieć o tej pani i tej sytuacji ” WSPÓŁCZESNY NIKODEM DYZMA” , to nic nie powiedzieć. To, że głosował pan nw w/w byty mówi o panu wszystko i dodatkowe pańskie wyjasnienia są zbędne.Teraz pan zrozumiał ? dziękuję za uwagę .
@p53
Trochę odbiegamy od tematu, więc bardzo krótko. Większość państw zachodnich spełnia dla mnie elementarne zasady demokratyczne, to znaczy zasadę powszechności, wolności i równości wyborów oraz pełnej swobody kandydowania dla każdego indywidualnego obywatela. Są to np. Niemcy, WB, USA, Holandia, Francja, Kanada. Definitywnie. Są wprawdzie i na zachodzie negatywne przykłady, jak np. Włochy ze swoim mafijno-oligarchicznym systemem politycznym ze słynnym Bunga-Bunga oligarchą Berluskonim. Ale generalnie większość krajów zachodnich spełnia te moje wcale niewygórowane, lecz elementarne demokratyczna kryteria.
Niestety Polska do krajów demokratycznych nie należy. W Polsce obywatele mogą kandydować oraz wystawiać i wybierać swoich kandydatów równie skutecznie jak niegdyś w PRL-u, a dziś w Chinach, Rosji i Korei Północnej. Czyli w ogóle.
@ blackley
Dalej insynuujesz i zmyślasz trollu. Albo mnie z kimś mylisz. SLD jest od pierwszych dni swego istnienia dla mnie niewybieralna. Nawet w żartach.
Dlaczego nikt tym zwyrodnialcom nie zaproponuje, żeby zaadoptowali lub przynajmniej wzięli na swoje utrzymanie niepełnosprawne dzieci?
Ho, ho, pan (lub pani) Snake dziś szaleje. Zaintrygowała mnie jednak wypowiedź widząca w płodzie inną istotę wymagającą ochrony w myśl, że ‚moja wolność kończy się na wolności innego człowieka’. Doceniam przewrotność argumentu, ale akurat ten wprost prowadzi do znanego i kluczowego dla prawnej strony aborcji problemu: od kiedy zaczyna się człowiek jako osoba? Otóż jeśli zacząć definiowanie ‚osoby’ np. od faktu że może żyć niezależnie od innego organizmu to płodu do ok. 4 miesiąca życia nie sposób uznać za człowieka i wężowa argumentacja składa się jak domek z kart. Można też inaczej spojrzeć: jeśli płód korzystając z wolności do wzrastania zagraża życiu (czy choćby dobrostanowi!) matki to mamy konflikt wolności – dlaczego niby rozstrzygać go zawsze na korzyść płodu?
Statystyki statystyki…
A moze odwazylaba sie pani podac statystyczny procent przeciwnikow i zwolennikow wpuszczenia do Polski stada tzw. ‚uchodzcow’?
Zastanawiala sie pani kiedys jak wygladalyby pani teksty w Polityce, gdyby pania wczesniej matka wyskrobala i to w imie obrony jej (nie pani tylko jej) godnosci, prawa do prywatnosci, prawa do decydowania o swoim ciele lub chocby w formie protestu przeciwko brutalnemu wchodzeniu z buciorami do jej sypialni albo domu? Zapewniam pania ze z pani punktu widzenia byloby to wtedy raczej obojetne bo wyciagnieto by pania w czesciach z tej prywatnej macicy, male zwloki spalono a na koniec sporzadzono odpowiedni protokol.
Chce pani tego dla tych przyszlych kobiet, ktore ‚na zyczenie’ do 12 tygodnia ciazy zastana w ten czy podobny sposob ‚pousuwane’? Bo caly pani tekst pokazuje, ze tak wlasnie jest.
snakeinweb: „Więc proszę nie powołuj się tutaj na jakieś fałszywie pojęte i sprymityzowane wolności, bo do omawianego problemu jest to podejście zupełnie nieadekwatne. Wolność nie jest wartością absolutną dającą pełną dowolność dysponowania cudzym życiem. I temu musisz się podporządkować, nawet gdy prywatnie święcie wierzysz, że dzieci przynoszą bociany.”
Cóż za uroczy sposób dyskusji: włożyć komuś w usta poglądy, których nie wyraża, potem je zwalczyć z pozycji najwyższego autorytetu (co Cię upoważnia by swoje zdania ubierać w formy jedynie słusznej, najwyższej racji?) a na koniec jeszcze obrazić.
I po dyskusji. Adwersażowi zostaje jedynie tłumaczyć się, że nie jest wielbłądem, czym skazany jest „z automatu” na porażkę.
@snakeinweb
1. dziękuję za przypomnienie ważnej prawdy, co wyznacza granice wolności osobistej. Uznaję tak przedstawioną definicję. Przykład z Żydami, murzynami, kobietami o tyleż przejmujący, o ileż jednak to za daleko posunięta analogia i zbytnie uproszczenie sprawy. Nawet zwolennicy dostępu do aborcji nie muszą uważać, że zarodek ludzki to śmieć – stąd widzą potrzebę uporządkowania tej kwestii prawnie.
2. Poza tym w problemie aborcji mówimy o ochronie życia przynajmniej 2 istot, prawda? A chyba nie ma jednoznacznej wykładni gdzie przebiega rzeczona granica wolności w tym wypadku – a może snakeinweb ją zna, a cała ludzkość próżno się o to spiera?
3. Jesteśmy w punkcie, w którym ciężko jest arbitralnie rozstrzygnąć co jest ważniejsze, jakiego wyboru dokonać. Skoro ludzkość nie zgadza się co do tego kiedy zaczyna się człowiek, ani czyje życie/wolność są ważniejsze to przy tworzeniu prawa, trzeba wyjść od czegoś co jest dostępne wszystkim czyli wiedza/nauka – one nie zależą od wychowania czy światopoglądu/religii (ok, czasem zależą…niestety). Bynajmniej nie pozbawi to prawa do „realizacji ochrony życia” nikogo kto byłby tym zainteresowany, a stworzy ogółowi przestrzeń do postępowania w zgodzie ze sobą. Jak dla mnie, równie nieetycznym co usuwać ciążę, jest zmuszać innych by rozstrzygali tak jak chcę ja (zwłaszcza w sytuacji granicznej!). Tym bardziej z pozycji siły, prawa, może strachu przed piekłem czy nawet ‚tylko’ ostracyzmem społecznym.
4. Dlatego snejku wolność w przypadku dostępu do aborcji nie sprowadza się do uśmiercania ludzkich zarodków, czy też ludzi jak wolą inni, lecz do możliwości rozstrzygnięcia we własnym sumieniu jak postrzegać tę sprawę i jaką decyzję podjąć. Trudną decyzję. Tutaj ważna jest edukacja, a nie ideologizacja/indoktrynacja.
5. Podobnie jak wolność, życie nie jest wartością absolutną i takie podejście jest również bardzo nieadekwatne. Bo życie musi mieć też godność, którą zazwyczaj bierze z sensu. I temu również się podporządkowuję. Proszę zechciej i Ty. Z czystej uprzejmości proszę mieć wątpliwość nim się komuś nakaże myśleć po swojemu i nazwie kogoś aborcjonistą/-tką.
@snakeinweb Utożsamianie płodu z dzieckiem nie jest wcale oczywiste nawet dla religijnie motywowanych ekstremistów. Biskupi mówią o „dzieciach poczętych”. Każde dziecko było kiedyś poczęte więc skąd to określenie. Po to, żeby wyprzeć z powszechnego użycia w dyskusji takich określeń jak „płód”, „zygota”, „blastula”. Tylko stosując katolicką interpretacje świata, w której do zygoty wnika dusza nieśmiertelna takie utożsamienie tych różnych bytów biologicznych ma sens. Pozornie mowa o dzieciach, a naprawdę mowa o nieśmiertelnych duszach. Oczywiście „dziecko poczęte” ma szansę zostać w przyszłości po prostu dzieckiem, ale najwyraźniej jeszcze nim nie jest. Inaczej nie byłoby miejsca na konkurencyjne określenie „dzieci nienarodzone”. Wprowadzając do dyskusji argument ad absurdum proponuję ze swojej strony nazywanie plemników „dziećmi niepoczętymi”. Oceniając światową populację dorosłych mężczyzn na 1,8 miliardów i biorąc pod uwagę dane naukowe dotyczące spermatogenezy i procesu zapłodnienia to trzeba uznać, że dziennie na świecie powstaje 2,7 razy 10 do potęgi 17 „dzieci niepoczętych”. Niewielka część z nich stanie się „dziećmi poczętymi”, a pewna część w końcu dziećmi, ale potencjał mają wszystkie.
Jaki prozent dorosłych mężczyzn otrzymał CYWILIZOWANE wychowanie seksualne?
(nie zajmuję się, z braku elementarnych kompetencji, damską stroną medalu).
W przytłaczającej większości, rolę instruktorów grają bardziej doświadczeni koledzy, w poczuciu atrakcyjnego grzechu i brudu. Ta świadomość piętnuje przeciętnego samca, jako polityka, księdza, publicystę, szefa itp na resztę życia, a raz utwierdzone tabu pozostaje tabu – jak pies Pawłowa, przeciętny samiec reaguje wzwodem na asocjacje seksualne i, albo się wstydzi, albo sobie ulży, w obydwu przypadkach obwiniając za to nieczyste kobiety (pozdrowienia od islamu).
Normalność wywołanych grą hormonów zjawisk nie jest do przyjęcia w społeczeństwach sterowanych
religią, cóż, pasterze mają też swoje kozy.
Ponieważ nie doznałem powszechnego, dyskryminującego traktowania ze strony pań, wnoszę, że przyczyna problemów z seksualnością leży generalnie po stronie prymitywnie i wulgarnie „uświadomionych” panów.
Chory projekt usunięcia wychowania seksualnego z programów szkolnych to dzieło zakompleksionych, zahamowanych, godnych politowania biednych ludzi, przytłoczonych ciężarem odpowiedzialności, któremu nie są w stanie sprostać (a to z przyczyny wad kostrukcyjnych i błędnej eksploatacji).
Człowiek stanie się dopiero wtedy człowiekiem, kiedy rozpozna, że w swojej fizycznej postaci jest tylko zwierzęciem.
@Michalina…
… a zastanawiałaś się kiedyś, jak wyglądałby Twój komentarz tutaj, gdyby Twoi rodzice zaniechali seksu w dniu, w którym doszło do Twojego poczęcia? A gdyby zaniechali, to… czy byłaby to zbrodnia? Albo przynajmniej grzech zaniechania? Bo przecież byłaby to rzecz wielce brzemienna w skutki – nie zaistniałabyś!
Że co? Że bzdury gadam? Otóż… nie sądzę, żeby w moim powyższym wywodzie było mniej sensu niż w Twoim na temat tego, co by było, gdyby matka Szanownej Pani Gospodyni ją „wyskrobala i to w imie obrony jej (…) godnosci, prawa do prywatnosci, prawa do decydowania o swoim ciele lub chocby w formie protestu przeciwko brutalnemu wchodzeniu z buciorami do jej sypialni albo domu”.
Praktyczna między tymi dwom gdybaniami jest taka, że w jednym przypadku byłoby bierne, a w drugim czynne niedopuszczenie do zaistnienia człowieka. Z moralnego punktu widzenia – można by dyskutować, czy w ogóle jest jakaś różnica.
@esteer
1. Przykłady są może daleko idące, ale co je łączy to jest uzurpacja człowieka do decydowania ile człowieka jest w innych ludzkich stworzeniach i dehumanizacja „obiektów” ludzkich, według aktualnie modnego widzimisię. Przy czym wszystkie te przykłady, to nie abstrakcyjne wymysły, lecz przykłady, które żeśmy już przerabiali, niejako z życia wzięte.
Może nie wszyscy „aborcjonaliści” traktują płód jak śmieć, ale odmawianie człowieczeństwa płodowi lub jego całkowite ignorowanie jest fundamentem ich całej argumentacji i dominującym nastawieniem. Jest to zresztą samo jądro problemu.
2. W dyskusjach o aborcji powinniśmy rozróżniać fakty i realne problemy od obficie produkowanej sieczki propagandowej, histerycznie bitej piany i zwykłych przekrętów. Ja na przykład nigdy nie słyszałem i trudno sobie wyobrażam twierdzenia typu, że zarodek jest ważniejszy od kobiety. Takie absurdy słuchać tylko z ust „aborcjonistów” w mediach. To przeciwnicy aborcji mówią o ochronie życia przynajmniej 2 istot ludzkich, które są niemal równouprawnione w prawie do zdrowia i życia, i które trzeba zawsze uwzględniać.
Takich monstrualnych przekrętów jest dużo więcej np. te mówiące o zakazach badań prenatalnych, zawodowym ubezwłasnowolnieniu lekarzy, sytuacji zagrożeń życia kobiety, że ochrona życia to jakiś wymysł watykański itd. itp. To są czyste wymysły, które nie są popierane żadnymi przepisami, rzeczowymi argumentami, lecz tylko decybelami w ramach histerycznych wystąpień. Wczoraj np. pani Płatek w TOKFM poświęciła parę minut bajdurzenia o zagrożeniu życia kobiety na etapie zygoty, ośmieszając się przy tym całkowicie. Nie trzeba być lekarzem, żeby się domyślać, że zagrożenia mogą wynikać tylko z poważnych patologi w późniejszych etapach rozwoju płodu, lecz nie w fazie zygoty.
5. Zakładając nawet, że nie ma w świecie wartości absolutnie absolutnych, to trzeba jednak przyjąć, że wartość życia jest dużo bardziej „absolutniejsza” niż wartość wolności, nie pomniejszając znaczenia tej drugiej. Wolność jest z natury ograniczona środowiskiem fizycznym, społecznym, jest elastyczna i interpretowalna, a przede wszystkim jest odzyskiwalna. Natomiast odebranie życia jest nieodwracalne i kasuje wszystkie inne wartości jak godność czy wolność.
Zatem nie zgadam się z poglądem, że życie należy ważyć równą miarą z innymi wartościami, aczkolwiek nie zaprzeczam, że czasem i życie należy ważyć w konfliktach wartości.
3,4. Zatem uważam, że konflikty życia i wolności należy rozstrzygać generalnie na korzyść życia, zwłaszcza, gdy dotyczy to również dwóch różnych istot.
Natomiast konflikty „życie za życie” są dla mnie (tutaj) problemem medycznym i sytuacyjnym, który powinny rozstrzygać wyłącznie lekarze i strony uwikłane. Tutaj dochodzimy do kolejnej manipulacji w tej całej dyskusji polegającym na wyolbrzymianiu tego aspektu, w rzeczywistości bardzo granicznego i marginalnego. Ciąża to nie jest śmiertelna choroba. Oczywiście, jak to w naturze, również tutaj mogą powstawać powikłania i patologie prowadzące do zagrożeń życia, a gdy taka sytuacja graniczna i ekstremalna nastąpi, to decydować muszą lekarze i sami zainteresowani, co jest zresztą w medycynie przyjętym standardem. Lekarze, w niektórych specjalizacjach zwłaszcza, lub ekstremalnych sytuacjach ciągle muszą podejmować tego typu decyzje. To jest niejako wpisane w ten zawód.
Problem jest, że te sytuacje nie są ani trochę przedmiotem sporu o aborcję, i nie są przez przeciwników aborcji kwestionowane. To jest tylko pretekst i ulubiony środek terroryzowania opinii publicznej stosowany w kampaniach „aborcjonistów”. A więc należy do kategorii problemów wymienionych w punkcie 2.
@Michalina
O stadzie uchodźców piszesz? Kobito, TO NIE BYDŁO!!! Blog mówi o czym innym. Daruj sobie te wstawki, byle tylko poobrażać. W głowie się nie mieści.
Te statystyki opinio-badawcze zawsze mnie lekko niepokoją. Wprawdzie wykazują stałe, wysokie poparcie dla tzw. „wyjątków” od zakazu, ale jednak. Jeżeli 74% procent respondentów jest za prawem do przerwania ciąży z gwałtu, to przecież oznacza, że aż 26% to zboczeńcy (bo trudno inaczej klasyfikować taki sadyzm, kiedy np. zgwałcone dziecko miałoby być zmuszone do 9 miesięcy pogłębiania traumy), czyli co czwarty Polak. Interesujący byłby tu szczegółowy podział wg płci.
Poza tym nie możemy zapominać, że pod wpływem propagandy kościelnej nastroje przesunęły się na prawo w ciągu minionego ćwierćwiecza i to jest sedno problemu. Rządom całego „styropianu” zawdzięczamy regres praw kobiet w Polsce, a nie tylko pisowskiemu talibanowi. A założę się, że wiele uczestniczek strajku i manifestacji głosowało i jest gotowych nadal głosować na PO…
@snakeinweb
To nawet paradoksalnie pocieszająca odpowiedź. Bo dla mnie po pobytach w WB czy USA wydaje się, że tam zwykłym obywatelom równie ciężko wpływać na władzę jak w Polsce – też są względnie zamknięte elity, nieliczne dominujące partie o strukturze sektopodobnej, też są buntujący się przeciw temu populiści. Przykładem jest Brexit czy Trump, a w Polsce oczywiście PiS czy Kukiz.
Ba, po kilkuletnim pobycie we Włoszech miałem wrażenie, że tam w końcu wygrany bunt przeciw Berlusconiemu przywrócił nieco szczerszą i otwartą na nieznane twarze politykę – czego przykładem jest obecny rząd i wygrane w wyborach lokalnych rozsądniejszych ludzi z ruchu Cinque Stelle.
A zatem może i w Polsce demokracji nie ma. Ale moim zdaniem w USA, UK itd. jest dokładnie tak samo.
Bajki o tym, że w „normalnym kraju ten czy tamten już dawno podałby się do dymisji” można wciskać osobom, które nie obserwują światowej polityki i nie smakują jej z pierwszej ręki.
@snakeinweb
1. „uzurpacja człowieka do decydowania ile człowieka jest w innych ludzkich stworzeniach i dehumanizacja „obiektów” ludzkich”. Proszę zauważyć dwie rzeczy, w kwestii aborcji (zostawmy rasizm i szowinizm):
a. najważniejsze – że powyższe stwierdzenie zawiera inny równoważny osąd, który przyjmuje iż zygota i kilka kolejnych wczesnych stadiów rozwoju to już niewątpliwie człowiek. Wynika ten osąd z takiej samej uzurpacji człowieka do przyznawania statusu „obiektom” jaką przytoczyłeś: iż ktoś (zależnie od poglądów) uważa że to człowiek, lub nie. Następuje humanizacja lub dehumanizacja. Innymi słowy: człowiek dokonuje wyboru. O czym powiedzieliśmy wcześniej. W swojej teorii wychodzisz z założenia że to jest potwierdzone i pewne, że to człowiek i już (uzurpacja?). Mnie chodzi o dostrzeżenie iż nie jest to rzecz pewna, a już na pewno dowodzi tego fakt iż ludzkość spiera się o to i wielu widzi to nieco inaczej i coś z tym fantem trzeba zrobić (mówimy o prawie, tak?).
b. nieco mniej ważny argument, dotyczy ludzkiej psychiki: nie tylko dehumanizujemy to także i „humanizujemy” „obiekty” wszelkie (lepiej: powinno paść słowo antropomorfizujemy). Ja np. jako dziecko często myślałem że zerwę kwiatka, albo kasztana z drzewa to je zaboli. Z resztą ilu z nas w furii czasem złości na „rzeczy martwe”. Chodzi mi o aspekt psychologiczny procesu nie o metaforę względem płodu. W kinie mieliśmy ostatnio „Sausage Party”, przejmujący dramat o żywności z supermarketu, która odkrywa że bycie ‚wybranym’ przez konsumenta, nie jest drogą do raju, lecz droga do piekła. Dantejskie sceny. Ten argument sprowadza się do wniosku, że przy uzurpacji do decydowania o tym czy jest już człowiek czy nie, nasza ludzka wrażliwość zaburza czystość osądu. I tyle.
2. Snejku, to co słyszysz/słuchasz Ty i jak to odbierasz mogłoby być tematem osobnej dysertacji albo monografii. Nie tyczy się tylko Ciebie, ale wszystkich tutaj. I jak mam rzucać absurdalnymi wypowiedziami ze strony ProLife to donikąd nas to nie doprowadzi. Daleko nie trzeba szukać (@Michalina -> „uchodźcy to bydło, więc zakażmy aborcji…”). Propaganda istnieje po obu stronach i różnie ludzie próbują sobie poradzić z racjonalizacją swoich postaw, które niejednokrotnie wynikają z nieracjonalnych przesłanek. Mój 1szy post do Ciebie wynikał niejako właśnie z tego faktu iż nazwanie ludzi „aborcjonistami”, to generalizacja i to krzywdząca. Pisząc „aborcjoniści”, uczestniczysz swoją osobą w produkowaniu sieczki od której starasz się odciąć. Jeśli więc mamy podyskutować, to można merytorycznie wskazać co jest nieprawdą i dlaczego, myślę że skutek będzie o niebo lepszy.
5. „Zakładając nawet, że nie ma w świecie wartości absolutnie absolutnych, to trzeba jednak przyjąć, że wartość życia jest dużo bardziej „absolutniejsza” niż wartość wolności, nie pomniejszając znaczenia tej drugiej.”
Czekaj… „wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre są równiejsze”? (przepraszam za uszczypliwość). Jak dla mnie to założenie jest błędne. To jak rozmowa o tym czy bardziej absolutna jest stała Plancka czy liczba Pi. Można napisać, że wartość życia bierze się z jej wyjątkowości, że jest bardziej pierwotna lub wreszcie że ulotna i „jednorazowa” -> niepowtarzalna. ALE choćby nie wiem co nie można obiektywnie powiedzieć, że przewyższa wolność (i odwrotnie). Ludzie mają różny wgląd w wartości i przypisują im różne znaczenie, ale wartości są bytami nierealnymi i tkwią gdzieś w świecie idealnym nie do końca nam osiągalnym. Tyle filozofii. To jest ogromnie szeroki i głęboki problem i nie śmiem go tu nawet streszczać. Proszę to jeszcze przemyśleć – pomyśleć iż jeden z największych Bohaterów ludzkości poświęca życie by dać innym wolność. Proszę wytłumaczyć kodeks Bushidō w oparciu o Twoją teorię. Gdyby wolność miała mniejsze znaczenie, nie wiem czy to wszystko by miało sens. Polecam też krótką lekturę J.M Bocheńskiego „o wartości”: http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=740 może trochę światła rzuci na te sprawy.
Dodam, że wolność nie jest zupełnie odzyskiwana ponieważ ludzie są ograniczeni środowiskiem i czasem, tak więc odbierając im wolność nawet na sekundę – zawsze odbiera się coś bezpowrotnie i ma to konsekwencje na cały życie. Choć może dla niektórych to trudniej uchwytne, inni ważą to na równi z życiem 😉
Człowiekowi przyznaje się różne prawa w zależności od stopnia rozwoju (małoletniość, pełnoletniość, czynne i bierne prawa wyborcze ale także: nie w każdym wieku dziecko może zjeść cukierka, czy bawić się zapałkami). Może w tych kategoriach należy podejść do płodu?
3,4. Nasza rozmowa wzięła się stąd że wiele osób protestuje przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego: na korzyść życia płodu zawsze – z dopuszczeniem możliwości usunięcia kiedy jest pewne, że spowoduje to śmierć matki (przy czym zapis jest tak niejasny, do tego penalizujący nieuzasadnioną aborcję, że praktycznie sprowadza się do zaniechania procederu w obawie przed karą). To co uważasz sam za „standard” w świecie medycznym – przestałoby obowiązywać, a ludzi którzy występują przeciwko proponowanej zmianie chcesz nazywać „aborcjonistami”. Coś tu nie gra. Jakkolwiek marginalne te przypadki by nie były, ktoś chce pozbawić możliwości wyboru w sytuacji granicznej. Dodatkowo mam wrażenie iż mieszasz trochę fakt dozwolenia czegoś w prawie z jednoczesnym przyzwoleniem moralnym na takie działanie. Papierosy są legalne, ich palenie jest moralnie złe (kłóci się z wartością życia i zdrowia) a prawo nie nakazuje nikomu palić.
Ludzie,
nie nakręcajcie religianta; nie spodziewacie się chyba, jakiejkolwiek racjonalnej wypowiedzi z jego strony?
snakeinweb@
Trollu ? a to paradne, powiedzieć o tobie, oszołomie t r o l l to nic nie powiedzieć. Jeśli idzie o aborcję, filozofie, to dam ci radę – Nie chcesz aborcji to jej sobie nie rób. Sprawa cię kompletnie nie dotyczy,nie masz szans na ciążę , nie bedziesz miał dylematów związanych z tymi sprawami. Więc zrób ludzkości przysługę i nie produkuj się . To tak jakby debil się wypowiadał o gramatyce łacińskiej.
@Pan Wojtek
„Z moralnego punktu widzenia – można by dyskutować, czy w ogóle jest jakaś różnica.”
Otoz jest roznica. Bo gdyby jej nie bylo to nie byloby jej rowniez miedzy proponowanej przez ta babska czarna sotnie ‚wolnoscia macicy’ a strelaniem do Murzynow przez Ku-Klux-Klan albo TIRowymi rajdami po promenadach w Marsylii. A roznica polega na tym ze w pierwszym przypadku to… niech bedzie ‚zaniechanie’ a w drugim – morderstwo, bo tak nazywa sie chyba zabicie czlowieka (?)
@mpn
„TO NIE BYDŁO!!! ”
Och, przepraszam najmocniej ze obrazam najswietsze uczucia. Rozumiem, ze gdybym napisala o ‚PiSowskiej bandzie’ to z rownym zapalem protestowalbys, ze „TO NIE PRZESTEPCY!!!”
Michalina, miałabyś rację, gdyby nie dwa „ale”.
1. Uważasz – jak się domyślam – że już zapłodniona komórka jest 100-procentowym człowiekiem. I masz święte prawo tak uważać. Inni jednak uważają, że parę komórek, w ogóle jeszcze nieprzypominających człowieka, to owszem twór organiczny, ale jeszcze nie człowiek – i oni też mają święte prawo tak uważać. Równie dobrze ktoś mógłby uznać, że plemnik lub komórka jajowa to już człowiek. Czy poparłabyś żądanie tego kogoś, żeby karać więzieniem facetów nie troszczących się o swoje plemniki? Nie możesz nie-katolikom narzucać poglądu, że już jednokomórkowy zarodek to człowiek. Katolikom zresztą też (1000 lat temu Kościół uznawał jedzenie posiłków za pomocą widelca za grzech ciężki – czy z dzisiejszej perspektywy powiemy, że ten, kto 1000 lat temu zjadł cokolwiek przy użyciu widelca, był złym chrześcijaninem?). W dodatku zdanie Kościoła co do człowieczeństwa płodu zmienia się. 100 lat temu Kościół głosił, że dusza wstępuje w ludzki płód dopiero po pewnym czasie. Co teraz głosi – wiemy. Ale skąd wiemy, co będzie głosił za 20, za 50 czy za 100 lat?
2. Ciąża zagrażająca życiu lub zdrowiu matki, ciąża w wyniku gwałtu, ciąża, która wiąże się z różnego rodzaju dramatami… jeśli ma być donoszona, wymaga od ciężarnej kobiety heroizmu. Jeśli Ciebie na ten heroizm stać – chwała Ci za to. Ale czy prawo powinno karać za brak heroizmu? Wyobraźmy sobie taką sytuację: jakiś dom się pali, a w środku domu jest człowiek. Chwała temu, kto ryzykując własnym życiem, wskoczy w ogień, żeby tego człowieka ratować. Ale jeśli ktoś nie ruszył na pomoc, bo się prostu bał, że sam zginie – czy powinien pójść do więzienia?
Żeby był jasne: jestem katolikiem, jestem przeciwnikiem aborcji i jednocześnie przeciwnikiem karania za aborcję (ze względów wyżej wymienionych, a także przez wzgląd na ewangeliczne nakazy miłości wszystkich, z nieprzyjaciółmi włącznie, ze względu na słynne słowa „Kto z was jest bez grzechu…” itd.). To są sprawy, o których powinno decydować ludzkie sumienie, a nie Kodeks karny.
@esteer
Mądre słowa.
@Michalina
Tak, obrażasz, więc się pohamuj. Dehumanizujesz. I nie zmieniaj tematu na PiS.
Moja Luda powtarzała „żenskoje dieło rożat’ no mużskoje dieło ..bat’ „.
Odpadłem,po jakimś czasie, przytłoczony wyobrażalnymi konsekwencjami.
Minęło lat pięćdziesiąt i jestem całym sercem ,hmm,za wolnością aborcyjną uwalniającą
„mużskoje dieło”.