„Piekło kobiet”*

Konsekwencją wprowadzenia w życie ustawy zaproponowanej przez Komitet Inicjatywy Ustawodawczej „Stop Aborcji” będzie nie tylko całkowity zakaz aborcji. Niech osoby, które dziś są w stu procentach pewne, że w żadnym wypadku nie zdecydują się na aborcję, nie sądzą, że nowe prawo nie będzie ich dotyczyć. Będzie! Jeśli ustawa wejdzie w życie, będzie to miało wpływ na decyzje i na życie wszystkich kobiet w wieku prokreacyjnym oraz ich rodzin.

Co zmieni uchwalenie ustawy „O powszechnej ochronie życia ludzkiego i wychowaniu do życia w rodzinie” oprócz wprowadzenia całkowitego zakazu aborcji? Są co najmniej trzy konsekwencje.

Po pierwsze – obniżenie bezpieczeństwa kobiet w ciąży. Zgodnie z proponowaną zmianą w kodeksie karnym znajdzie się zapis: „Nie popełnia przestępstwa (…) lekarz, jeżeli śmierć dziecka poczętego jest następstwem działań leczniczych, koniecznych dla uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa dla życia matki dziecka poczętego”.

Gdzie przebiega granica między „bezpośrednim” a „pośrednim” niebezpieczeństwem dla życia matki? Każdorazowo będzie ją określał prokurator. Lekarz dwa razy się zastanowi, czy terminować ciążę pozamaciczną, czy czekać, aż kobieta dostanie krwotoku, bo dopiero to będzie można jednoznacznie zakwalifikować jako niebezpieczeństwo „bezpośrednie”. Ginekolog będzie miał wątpliwości, czy przeprowadzić cesarskie cięcie u kobiety w stanie przedrzucawkowym, gdy do terminu porodu zostało jeszcze kilka tygodni. Jeśli wcześniak nie przeżyje, wkroczy prokurator i to, że dzięki zabiegowi uratowano życie matki, może mieć małe znaczenie. Ustawa cofa rozwój medycyny o kilka lat.

Tego typu sytuacje mogą dotyczyć każdej kobiety w ciąży i nie będzie miało to nic wspólnego w tym, czy w swoim sumieniu dopuszcza ona aborcję czy nie.

Po drugie – koniec diagnostyki i terapii prenatalnej w Polsce. Mówił o tym jednoznacznie profesor Romuald Dębski (ginekolog, położnik, endokrynolog, specjalista od ultrasonografii i diagnostyki prenatalnej). W ustawie zaproponowano zmianę kodeksu karnego i wprowadzenie przepisów, zgodnie z którymi: „Kto powoduje uszkodzenie ciała dziecka poczętego lub rozstrój zdrowia zagrażający jego życiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”. Oraz: „Jeżeli sprawca czynu (…) działa nieumyślnie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku”.

Czy wiedząc o takich konsekwencjach, lekarze zdecydują się na przeprowadzenie badań prenatalnych oraz – o ile zajdzie taka potrzeba – podejmą się leczenia wewnątrzmacicznego, które – jak każdy zabieg medyczny – wiąże się z ryzykiem? Badania prenatalne pozwalają na wykrywanie i terapię w przypadku wad różnych narządów, umożliwiają wewnątrzmaciczne przetoczenie krwi i inne zabiegi. Często dzięki zastosowaniu leczenia wewnątrzmacicznego można uratować życie nienarodzonych dzieci. Czy dla ustawodawców ma to jakiekolwiek znaczenie?

Po trzecie – strach ciężarnych i kobiet, które dopiero myślą o posiadaniu dzieci, zupełnie niezależny od tego, jakie jest ich zdanie na temat aborcji. Pomysłodawcy ustawy zakładają litościwie, że wobec matki, która spowoduje śmierć dziecka poczętego, „działając nieumyślnie”, „sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia”. Jeśli jednak matka nie działała „nieumyślnie”, grozi jej od 3 do 5 lat pozbawienia wolności.

Kto zdecyduje, czy działała „nieumyślnie”? Prokurator i ewentualnie sąd. Jeśli kobieta poroni, od nich będzie zależało, czy za przyczyny poronienia nie uznają przypadkiem jazdy na rowerze (zawsze można spaść), opalania się (grozi przegrzaniem), zignorowania przeziębienia (nigdy nie wiadomo, jak groźne będą konsekwencje) czy intensywnej pracy umysłowej (aż strach pomyśleć, do czego to może doprowadzić). Przesada? Może i tak, ale proponowana ustawa w żadnym punkcie nie zabezpiecza przed tego typu interpretacją prawa.

Konsekwencją wprowadzenia ustawy „O powszechnej ochronie życia ludzkiego i wychowaniu do życia w rodzinie” będzie całkowity zakaz aborcji i tym samym odebranie kobietom prawa decydowania o własnej płodności. Kobiety, które zajdą w ciążę w wyniku czynu zabronionego (gwałtu, kazirodztwa, stosunku seksualnego z osobą poniżej 15. roku życia), będą musiały urodzić. Rodzić będą nawet wtedy, gdy utrzymywanie ciąży będzie zagrażać ich życiu lub zdrowiu. Urodzić będą musiały, jeśli „stwierdzono duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu” (to zapis z obecnie funkcjonującej ustawy).

Uprzedmiotowienie kobiet to jednak nie wszystko. Proponowana ustawa jest także groźna dla zdrowia i życia ciężarnych oraz zdrowia i życia dzieci. Miejmy świadomość, że zmiany mogą mieć konsekwencje dla wszystkich kobiet w wieku prokreacyjnym i dla ich rodzin. Także dla tych, które „moralnie potępiają aborcję”. Do „piekła kobiet” (piekła dla wszystkich) jest bardzo blisko.

*Tytuł książki Tadeusza Boya-Żeleńskiego wydanej w roku 1930.